środa, 24 stycznia 2018

Ranking Roku 3

Ponad trzy tygodnie po terminie, w którym powinien powstać ale ważne, że jest. Oto ranking przedstawiający moje ulubione filmy, które obejrzałem w 2017 roku. Muszę zaznaczyć, że nie jest to w żaden sposób zestawienie filmów, które powstały lub miały swoją premierę w zeszłym roku, a po prostu zbiór filmów, które miałem okazję obejrzeć na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy. Choć oczywiście filmów z 2017 roku jest tutaj dość sporo (a jest też miejsce na taki, który na polską premierę jeszcze czeka). Także bez zbędnych wstępów, oto czołowe filmy z tych 160, które miałem przyjemność obejrzeć w minionym roku.

P.S. TUTAJ obejrzycie Ranking Roku 2015, a TUTAJ Ranking Roku 2017. Na pewno znajdziecie w nich coś dla siebie :)



Gdyby rok temu ktoś powiedział mi, że musical wyląduje u mnie na pierwszym miejscu wśród filmów zobaczonych na przestrzeni całego roku zapewne bym go wyśmiał. A jednak tak się stało, musical podobał mi się najbardziej. To jeden z tych nielicznych filmów, które w cudowny sposób pokazują całą magię kina. Nie ma w nim słabych stron. Przynajmniej dla mnie. 



Możliwe, że tak wysokie miejsce jest trochę na wyrost. Jednak chciałbym nim wyrazić szacunek dla twórców za lata mozolnej pracy nad namalowaniem tego filmu (i wcześniejszym zagraniu go przez aktorów). Tak płynne ożywienie wielu obrazów van Gogha to prawdziwa sztuka. Film na pewno z przewagą formy nad treścią, jednak jak nikt inny może dać orgazm przez oczy. Liczę na Oscara!



Po czasie wydaje mi się, że to najlepszy film autorstwa Farhadiego. Może nieco wtórny względem wcześniejszej twórczości Irańczyka, jednak uderzający w swym przekazie w inne struny niż poprzednie produkcje. Liczne nagrody dla twórców mówią same za siebie. Choć niektórzy przekonują, że drugi Oscar dla reżysera był poniekąd polityczną zemstą na Trumpie to sam się na z tym nie zgadzam. Klient zasłużył na wszystko co dostał.



Jeden z tych niepozornych, intymnych filmów, które jednak potrafią zostać z człowiekiem na zdecydowanie dłużej, niż spodziewałby się przed seansem. Melancholijna opowieść tocząca się wolnym rytmem podupadłego miasteczka, nieśpiesznie odkrywane fabularne komplikacje z przeszłości (mające duży wpływ na teraźniejszość oraz przyszłość) oraz świetne aktorstwo. Kino depresyjne, małe ale i wielkie zarazem.



Klasyka, która się nie zestarzała. A skoro nie zestarzała się przez sześćdziesiąt lat to możliwe, że już nigdy tego nie zrobi. Ponadczasowy humor potrafi wciąż bawić do łez. Niektóre cytaty (choćby ostatni dialog w filmie) to czołówka filmowych dialogów wszech czasów. Do tego jeden z najlepszych występów ikony tamtych czasów. Czego chcieć więcej?




Jeden z najbardziej depresyjnych filmów ostatnich lat. A przy okazji bardzo trafny w swym przekazie. Zwiagincew idealnie i uniwersalnie pokazuje nietrwałość współczesnych rodzin, egoistyczne podejście jednostek oraz ofiary tego systemu - niechciane dzieci. Trudny, ważny film o tematyce społecznej.



W tym filmie nie ma słabych stron. Może nie licząc niezbyt udanego polskiego tytułu. Pod pretekstem (tragi)komedii twórcy potrafili pokazać zakłamanie współczesnych ludzi, którzy łatwo skrywają swoje tajemnice przed najbliższymi. Jest śmiesznie, ale i do refleksji. A do tego jak zagrane.



Jak na tę chwilę mój ulubiony film Yorgosa Lanthimosa. Artystycznie, symetrycznie zrealizowany, posiadający złożony problem oraz świetnie zagrany. W czasie seansu trudno nie wsiąknąć w świat, jaki serwuje nam Grek. Ciężki, wymagający od widza, ale równie dużo dający w zamian.



Najnowszy film Kim Ki-Duka opowiada o przeciętnym rybaku z Korei Północnej, który przypadkowo wpływa swą łódką na teren sąsiedniego kraju. I wtedy, wraz z dopłynięciem w granice wolnego świata zaczyna się dla niego koszmar. Koreański reżyser pokazał dla wielu nieprzyjemny ale realny problem represyjności koreańskich służb, który dotyczy systemu nie tylko na północy, ale i na południu półwyspu.



Domalewski idzie tropem Smarzowskiego i przedstawia nam ciemne strony współczesnych Polaków. W filmie tym, jak w zwierciadle odbija się nasza smutna rzeczywistość. Właśnie za tą prawdziwość, choć wyolbrzymioną warto docenić ten film. Ale to nie jedyna silna strona całości.



Takiego filmu wojennego jeszcze nie było. Nolan zrezygnował z jakiejś epickiej fabuły, uczynił głównymi bohaterami niemal anonimowe postaci. A przy okazji świetnie odtworzył stan nieustannego zagrożenia ze strony niewidocznych Niemców. Oraz świetnie odzwierciedlił sceny walk na lądzie, morzu i w powietrzu. Szkoda tylko, że producenci licząc na obniżenie kategorii wiekowej zrezygnowali z krwi i realistycznych dialogów.



Scorsese próbował stworzyć ten film przez znaczną część swojej długiej reżyserskiej kariery. I wreszcie się udało. Wydaje się, że film ten nie został doceniony na tyle, na ile zasługiwał. A w rezultacie przeszedł bez echa. Naprawdę mocna opowieść o religii, inności kulturowej, poszukiwaniu Boga i tym, jak żyć, gdy okaże się, że go brak. Wszystko to na tle interesującej epoki.

Warto zobaczyć również: 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz