piątek, 14 listopada 2014

Kłopoty to jego specjalność

Chinatown
USA 1974
reż. Roman Polański
gatunek: czarny kryminał
zdjęcia: John A. Alonzo
muzyka: Jerry Goldsmith

Wiele osób tęskni dzisiaj za klasycznymi kinami w stylu noire. Do tego gatunku aspiruje wszak m.in. seria Sin City, jednak brak w niej ducha standardowych produkcji tego typu. Od czasu L.A. Confidential z Kevinem Spacey'em w roli głównej nie mieliśmy okazji oglądać dobrego kina z tego podgatunku kryminału.
Dla wielu ostatnim duchowym następcą klasyków z Humphreyem Bogartem w rolach głównych był właśnie opisywany tutaj film Romana Polańskiego. Reżyser stara się tworzyć kino gatunkowe i wśród różnych gatunków, jakich filmowania się podjął w 1974 roku wybór padł właśnie na film noire.

Akcja filmu toczy się w 1937 roku w Los Angeles. Poznajemy tutaj sztandarową postać gatunku - samotnego detektywa o nazwisku J.J. Gittes. W tej roli świetnie spisał się (jak zwykle zresztą) Jack Nicholson. Gittes dostaje zlecenie od Idy Sesion, która nakazuje mu śledzić swego męża, którego oskarża o niewierność. Wkrótce jednak okazuje się, że zlecająca osoba tylko podszywa się pod żonę tego prominentnego człowieka, a on sam zostaje znaleziony martwy w dziwnych okolicznościach...


Fabuła filmu podażą zgodnie ściśle określonych ramach, które determinują cały gatunek czarnego kryminału, czy to tego filmowego, czy książkowego (wszak największe tryumfy kino noire święciło przenosząc na ekran prozę Raymonda Chandlera). Mamy tutaj szereg schematycznych postaci, które pojawiają się w każdej tego typu opowieści: zgorzkniały detektyw, tajemnicza femme fatale, zepsuty mafioso z szajką na swych usługach czy błądzący po omacku policjant. Ciężko tu odróżnić dobro od zła, nic nie jest tu po prostu czarne lub białe, dominują różne odcienie szarości. Widz wie, że każdy wybór Gittesa to wybór nie mniejszego zła. 


Polański w tej produkcji oddał hołd kinu oraz literaturze noire. Przeniósł wszystko co najlepsze w tym temacie na ekran odkurzając ten gatunek po latach ze wszystkimi plusami, jak i minusami jego funkcjonowania. Dla fanów tego typu kina pozycja kultowa oraz obowiązkowa, natomiast dla reszty może on się okazać mocno czerstwym produktem. Ja jako fan gatunku jestem jednak jak najbardziej na tak! Przedwojenne Los Angeles przeniesione na ekran za sprawą Polańskiego warte jest obejrzenia. 





niedziela, 2 listopada 2014

Transhumanizm

Transcendencja (Transcendence)
USA 2014
reż. Wally Pfister
gatunek: S-F, dramat
zdjęcia: Jess Hall
muzyka: Mychael Danna


Transcendencja to film o potędze nauki i miłości w jednym. Doktor Will Caster (Johnny Depp) jest naukowcem, a  jego praca opiera się na stworzeniu sztucznej inteligencji, która posiadałaby świadomość. Lecz czym tak naprawdę jest owa świadomość? I czy urządzenie komputerowe może je posiadać? Po latach pracy okazuje się, że najwidoczniej może. Jednak powstający projekt budzi kontrowersje szczególnie wśród grupy terrorystycznej, która sprzeciwia się badaniom nad sztuczną inteligencją, w obawie, że projekt badawczy może przynieść więcej strat niż korzyści dla społeczeństwa.



  Po jednym z wystąpień na którym wygłasza swój wykład główny bohater zostaje zaatakowany, na skutek którego wydarzenia umiera.  Jego ukochana i wierna żona nie może się pogodzić z odejściem męża, dlatego postanawia wykorzystać jego maszynę, by umieścić w niej umysł swojej wielkiej miłości. Mimo że Will umiera, jego umysł i świadomość zostaje w komputerze, co daje możliwość na komunikowanie się ze swoją żoną.
Po podłączeniu umysłu bohatera do sieci internetowej, małżeństwo pełne wiary w lepszy świat, postanawia go zmienić i naprawić, w czym ciągle przeszkadza im grupa terrorystyczna, która chce unicestwić szybki postęp dokonań naukowców. Jak toczą się losy głównych bohaterów, czy zmienią świat na lepsze, czy ktoś im przeszkodzi i czy komputer może mieć swoją świadomość? To pozostawiam dla oglądających, by cierpliwie doczekali końca. 


Film nie tylko opowiada o miłości dójki ludzi do siebie i ich bezgranicznemu zaufaniu i oddaniu, ale także zmusza do głębszej refleksji. Po obejrzeniu projekcji, widz powinien zadać sobie serię pytań. Po pierwsze: dokąd zmierza era Internetu? Czy ingerencja maszyn w życie człowieka jest dobra? Gdzie jest granica moralna i etyczna między życiem człowieka, a wbudowaniem naszego umysłu i świadomości do komputera? Czy szybko postępujący rozwój technologiczny nie wyprzedza myślenia człowieka, przez co przejmuje nad nim kontrolę? Te i inne pytania zostawiam dla oglądających!