Polska 2015
reż. Radosław Markiewicz
gatunek: dramat, sensacyjny
Zazwyczaj cieszę się, gdy wychodzi jakiś nowy polski film. Szczególnie jeśli jest to coś innego niż komedia głupia lub tak zwana komedia romantyczna. Tutaj zaś według zapowiedzi mieliśmy otrzymać mroczny film gangsterski, którego akcja będzie rozgrywać się wokół night clubu, a całość kręcona była w egzotycznym Sosnowcu. To wszystko sprawiało, że czekałem zaciekawiony na tę produkcję. Jak się okazało - niepotrzebnie.
Kolos (Konrad Eleryk) wychodzi po kilku latach z więzienia i wraca do pracy na bramce w night clubie 'Gejsza' prowadzonym przez niejakiego Igora (Mirosław Zbrojewicz), w którym tańczy zalecająca się do niego Velvet (Marta Żmuda Trzebiatowska). Mężczyzna zaczyna dodatkowo dorabiać pomagając lokalnemu bossowi, Hajsowi (Marian Dziędziel).
Ten film to jedno wielkie nieporozumienie. Poczynając od żałosnej fabuły, jaką wymyśliłby na krótkiej przerwie co drugi gimnazjalista, fatalnie napisanych postaci przez słabe udźwiękowienie, zerową grę aktorską po kiepski montaż i zdjęcia. Nie ma w tym filmie nic, co warto pochwalić. Twórcy chcieli stworzyć pierwszy od dawna polski film noir, jednak wyszła z tego niestrawna papka różnych, poskładanych nieskładnie wyblakłych klisz. Oczekiwałem przez 90 minut, że fabuła mnie czymś zaskoczy, jednak jeśli tak, to co najwyżej jakąś kolejną irracjonalnością. Także miejsca, gdzie kręcono film to jakieś nieporozumienie. Przeczytać można o m.in. Sosnowcu czy Czeladzi, czyli jakby nie patrzeć można oczekiwać ukazania jakiegoś mrocznego miasta zła, zaś bohaterowie przemieszczają się po jakichś postapokaliptycznych pustkowiach. Gdyby to była polska odpowiedź na Mad Maxa to czemu nie, ale w tym wypadku to co najmniej dziwne.
Dziwię się też, że w sumie niezły aktor, jakim jest Zbrojewicz czy będący od czasów Wesela na linii wznoszącej Dziędziel zdecydowali się zagrać w tym miernym filmie. I dopasowali się do fatalnego poziomu całości. Na pewno nie będą zbyt mile wspominać tego filmu. Chyba najlepsze od biedy wrażenie aktorskie zrobiła Agnieszka Więdłocha w roli rehabilitantki brata Kolosa. Drewnianej Żmudy Trzebiatowskiej za samo pokazanie się nago chwalić nie będę, gdyż może i to miłe dla oka, ale jednak opieranie filmu na samych cyckach to raczej nie ten gatunek filmowy.
Nie polecam, oglądacie na własne ryzyko. Najniżej oceniony film od czasu założenia bloga - to mówi samo za siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz