Belgia, Francja, Włochy 2016
reż. Julia Ducournau
gatunek: thriller, horror
zdjęcia: Ruben Impens
muzyka: Jim Williams
W ostatnich latach narodził się ponadnarodowy trend filmowy, który popycha do przodu nurt transgatunkowych filmów z pogranicza thrillera i horroru. W wielu krajach można zauważyć trend powstawania ambitniejszych hybryd gatunkowych, ich twórcy aspirują zaś wyżej niż horrory klasy B wyświetlane późną nocą w maratonach filmowych multipleksów. Do listy tych aspirujących autorów dopisała się też Francuzka Juli Ducournau.
Należąca do rodziny ortodoksyjnych wegetarian Justine (Garance Marillier) udaje się szlakiem swojej starszej siostry Alexii (Ella Rumpf) na studia weterynaryjne. Tam jako pierwszoroczniaczka szybko wraz z rówieśnikami staje się ofiarą studenckiej fali. W pewnym momencie dziewczyna zostaje poddana inicjacyjnemu zadaniu w postaci zjedzenia surowego mięsa. Justine po raz pierwszy zasmakuje mięsnego pokarmu...
Podoba mi się odwrócenie priorytetów w tym filmie. Reżyserka świadomie porzuca stosowanie tanich horrorowych chwytów, jak na przykład stosowanie jump scarów na korzyść kreowania kina artystycznego. Oczywiście hardcore'owi fani horrorów z góry uznają, że nie tędy droga i odwrócą się od filmu, uznając go za nudny i co najważniejsze nie straszny. Jednak ścieżka obrana przez Docournau (podobna do tej, którą kroczyli twórcy Czarownicy) jest dużo bardziej wysublimowana, intryguje nie tanimi efektami, a klimatem, który powoli wchłania widza w świat wykreowanego obrazu. Film ten jest wykonany z dużym artystycznym zacięciem. Każdy kadr jest tutaj dopieszczony, wydaje się, że nie ma nic przypadkowego. Czy to scena podróży polną drogą, czy grzebanie w krowim odbycie - zdjęcia są perfekcyjne i po prostu piękne. Cieszy także gra aktorska. Młoda Marillier daje radę, często wręcz urzeka na ekranie, z ciekawością będę obserwował rozwój jej przygody z filmem (a może rozwinie się to do pełnoprawnej kariery?). Także partnerująca jej, nieco starsza Ella Rumpf dobrze wpasowała się w rolę i z przyjemnością obejrzę inne filmy z jej udziałem.
Film ma swoje wady, czasem wydaje się nielogiczny (skala uczelnianej fali jest przesadzona, także imprezy kampusowe bardziej przypominają głupią amerykańską komedię niż coś aspirującego do realizmu), a i sama tematyka i bezkompromisowe sceny gore mogą razić wiele osób (choć dla mnie są plusem). Na pewno trzeba oglądać to z nastawieniem, że bliżej temu do lekko niepokojącego slow cinema, niż pełnoprawnego horroru czy nawet thrillera. Inaczej można się rozczarować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz