Turcja, USA 2017
reż. Ceyda Torun
gatunek: dokumentalny
zdjęcia: Alp Korfali
muzyka: Kira Fontana
Jak już wcześniej obiecywałem staram się co jakiś czas obejrzeć film dokumentalny, który później będę mógł tu pokrótce opisać. Idzie z tym różnie, ale teraz po raz kolejny mam okazję pochwalić się jakiś obejrzanym dokumentem. I to nie byle jakim, bo skoro film dokumentalny, dodatkowo pochodzący z Turcji potrafi zapełnić polskie kina to musi mieć w sobie coś wyjątkowego. I faktycznie ma. Koty.
W filmie śledzimy krótkie urywki z życia kilku bezdomnych kotów, które licznie zamieszkują Stambuł. Kamera pozwoli pokazać ich indywidualizm i zwyczaje, a osoby z kociego otoczenia przedstawią historię każdego z kocich bohaterów produkcji.
Ciężko tutaj coś wybitnie odkrywczego napisać. Film jest o kotach i przedstawia życie kotów. Dlatego też trudno mówić o jakiejś szczególnej akcji czy historii zawartej w filmie. Po prostu śledzimy zachowania kilku zwierząt, które jednak mają swój indywidualny charakter, swoje zwyczaje i gusta. Przyglądając się bohaterom filmu na pewno wzrasta sympatia do zwierząt, a w szczególności do kotów. Nie wszystkie historie ukazane w filmie są na tym samym poziomie, niektóre koty (na przykład kot - zakapior) są ciekawsze od innych, jednak nie zmienia to faktu, że wszystkie są urocze, pogłębiają sympatię do zwierząt ale także przywracają wiarę w ludzi. Bo to właśnie ludzie, przeważnie bezinteresownie dbają o to, by te koty mogły w lepszych warunkach doczekać kolejnego dnia. To dobrze, szczególnie, że akcja dzieje się w kraju zdominowanym przez muzułmanów, a w naszym kraju chyba przyda się pokazanie muzułmanina nie tylko jako fanatyka z bombą, ale też normalnego, dobrego człowieka. W filmie tym mamy przykład, że tacy też istnieją.
Także myślę, że film mimo że nie wybitny to wart jest zobaczenia. Dla ładnych kadrów urokliwego Stambułu oraz kilku historii kotów - indywidualistów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz