Niemcy 2010
reż. Baran bo Odar
gatunek: dramat, kryminał
zdjęcia: Nikolaus Summerer
muzyka: Michael Kamm
Ostatnimi czasu oglądam ciekawy niemiecki serial wyprodukowany dla Netflixa noszący tytuł Dark. Reżyserem serialu jest pochodzący ze Szwajcarii Baran bo Odar. Tak się akurat złożyło, że przed rozpoczęciem oglądania pierwszego niemieckiego serialu produkowanego przez i dla Netflixa widziałem film pełnometrażowy stworzony przez tego reżysera kilka lat wcześniej. I teraz kilka zdań będzie właśnie o nim.
W 1986 roku zostaje zgwałcona i zamordowana dziewczynka o imieniu Pia. Sprawcy tej zbrodni nigdy nie wykryto. Po niemal ćwierć wieku w podobny sposób ginie inna dziewczynka, Sinnika, a policja podejrzewa działania tego samego sprawcy. W śledztwo angażuje się śledczy David Jahn (Sebastian Blomberg), zaś działania policji czujnie śledzi Timo Friedrich (Wotan Wilke Möhring), który zna tożsamość sprawcy sprzed lat, Duńczyka Peera Sommera (Ulrich Thomsen).
Film Barana bo Odara nie jest typowym kryminałem. Przynajmniej dla mnie, gdyż za jeden z wyznaczników filmów/książek tego gatunku jest moim zdaniem to, że morderca (czy ogólniej mówiąc sprawca, nie zawsze przecież chodzi o mord) nie jest początkowo znany. Tutaj praktycznie od samego początku wiemy kto i w sumie dlaczego, możemy się zastanawiać tylko ewentualnie kto w jakim stopniu odpowiedzialności.
Jednak nie dyskwalifikuje to filmu Szwajcara, gdyż w jego dziele nie chodzi o to kto czy nawet dlaczego robił drugiemu co sobie nie miłe tylko bardziej skupia się na emocjach bohaterów, oddawania ich rozterek, wahań psychicznych i nastrojów. Tutaj leży chyba prawie największa siła filmu. Największą zaś są piękne kadry, artystyczne zdjęcia, niemal poetycka praca kamery. Film ten jest po prostu świetny pod względem wizualnym.
Tempo filmu natomiast jest dość nierówne, rwane. Pierwsza połowa wlecze się, wręcz nudzi, trzeba czasem ze sobą walczyć, by nie odejść od ekranu (na szczęście piękne zdjęcia powstrzymują od wstania), zaś druga część przyspiesza i sprawia, że od tego momentu ogląda się to emocjonująco.
Cieszy fakt, że bo Odar nie ocenia, nie stawia od początku tezy, pod którą robi cały film. Bardziej sprawia wrażenie neutralnego dokumentalisty - stawia kamerę i przygląda się swoim bohaterom. Trudne, skłaniające do refleksji ciężkie gatunkowo kino bliskie wizualnej perfekcji. Warte obejrzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz