Iran, Francja 2016
reż. Asghar Farhadi
gatunek: dramat
zdjęcia: Hossein Jafarian
muzyka: Sattar Oraki
Film ten otrzymał tegorocznego Oscara. Wielu, choć nie widziało wówczas (i pewnie nie nadrobiło tego do tej pory) z góry uznało, że to decyzja stricte polityczna, która ma utrzeć w jakimś stopniu nosa Donaldowi Trumpowi (którego to, kto akurat dostanie Oscara zapewne obchodzi mniej niż ulokowanie geopolityczne Burkina Faso). Wszak przecież w tym roku był też Toni Erdmann oraz Elle. A tu jednak dostało się Farhadiemu. I moim zdaniem zasłużenie. A dlaczego? O tym krótko poniżej.
Małżeństwo aktorów: Emad (Shahab Hosseini) i Rana (Taraneh Alidoosti) muszą opuścić swoje mieszkanie, gdyż budynkowi, który zamieszkiwali grozi zawaleniem. Z pomocą przychodzi im współpracownik z teatru, w którym razem pracują, Babak (Babak Karimi): mężczyzna oferuje im zamieszkanie w mieszkaniu, które dotychczas wynajmował kobiecie, która do tej pory nie odebrała swoich rzeczy. Wkrótce okazuje się, że w mieszkaniu wcześniej mieszkała prostytutka, a co gorsze Rana zostaje napadnięta w nowym mieszkaniu przez jednego z jej klientów...
Na pewno polityczny wymiar decyzji o przyznaniu temu filmu Oscara był jakimś elementem składowym sukcesu tej produkcji, jednak nie głównym i na pewno nie jednym. Farhadi zrobił film, który po prostu może spodobać się Amerykanom. Bohaterowie Klienta grają w teatrze i sceny z garderoby, prób i przedstawień to całkiem duża część filmu. W USA lubi się filmy o świecie filmu, teatru, aktorstwa więc to na pewno też działało na plus. Co więcej teatr bohaterów wystawia klasyczną amerykańską sztukę, czyli Śmierć komiwojażera Arthura Millera - za to na pewno można zaplusować. Poza tym za filmem stało wcześniej wiele prestiżowych nagród, z tymi z Cannes na czele. I chyba najważniejsze - to naprawdę po prostu, bez żadnych podtekstów jest bardzo dobry film - aktorsko, fabularnie i zdjęciowo. Jest to film bardzo w stylu Farhadiego - intryga, która zaczyna się niczym z mokrego snu Hitchcock'a, od trzęsienia ziemi. I to realnego. Potem zaś problemy zaczynają stopniowo narastać wokół bohaterów, którzy wikłają się w coraz to nowe życiowe kłopoty, z których nie ma dobrego wyjścia. Niemal żywcem uwspółcześniona antyczna tragedia podlana irańskim sosem. Jednak jeśli ktoś nie lubi stylu reżysera i nie przypadły mu w ogóle poprzednie filmy tego twórcy raczej też i tutaj może się zawieść - to jednak przecież w dalszym ciągu stylistycznie to samo, lecz ze zmodyfikowaną historią. Sam nie mogę zaś znaleźć minusów tej produkcji, to naprawdę kawał mocnego, równego przez cały czas i trzymającego wciąż w napięciu filmu z najwyższej półki. Bardzo cieszy fakt, że na jednym z trzech przedpremierowych seansów zastałem pełną salę kinową. To znaczy, że jest zapotrzebowanie na takie filmy - wymagające ale także dużo dające od siebie. A przy okazji pokazuje też, że w naszym kraju ludzie nie zamykają się na film z islamskiego (szyickiego - są wrogiem ISIS) kręgu kulturowego. Naprawdę warto zobaczyć tę historię. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz