Japonia 2010
reż. Sion Sono
gatunek: thriller
zdjęcia: Shinya Kimura
muzyka: Tomohide Harada
Wielokrotnie spotykałem się gdzieś z nazwiskiem reżysera tego filmu, Sionem Sono. Uznawany jest on przez wielu za jedną z bardziej wyrazistych twarzy współczesnego kina na spółkę z Takeshim Kitano. Siono tak jak jego rodak robi specyficzne filmy, które trafiają do specjalnego grona odbiorców. Po kilku festiwalowych retroperspektywach twórczości Siono, które ominąłem postanowiłem obejrzeć jakiś jego film, by sprawdzić czy jest to twórca odpowiadający moim gustom. Wybór padł na Cold Fish.
Pokładany właściciel sklepu akwarystycznego Shamoto (Mitsuru Fukikoshi) zostaje zawiadomiony, że jego córkę Mitsuko (Hikari Kajiwara) przyłapano na kradzieży w sklepie. Czym prędzej jedzie wraz z młodą żoną Taeko (Megumi Kagurazaka) na miejsce zdarzenia, by dowiedzieć się o szczegółach. Tam spotyka pana Muratę (Denden) - właściciela sieci sklepów zoologicznych, który przyłapał Mitsuko na kradzieży. Murata proponuje zapomnieć o sprawie, w zamian zaś niedoszła złodziejka ma pracować w jednym z jego sklepów akwarystycznych. Jakby tego było mało mężczyzna proponuje Shamoto wejście w spółkę...
Siadając do seansu tego filmu nie wiedziałem zbytnio czego mogłem się spodziewać. Generalnie zaczęło się dość niestandardowym ujęciem i specyficzną sceną w domu bohaterów, kilkanaście późniejszych minut upłynęło zaś monotonnie żeby nie powiedzieć, że nudnie. Jednak niech nikt nie myśli w tych początkowych minutach filmu, by odejść od ekranu. Dalsza część projekcji solidnie wynagradza widzowi początkowe nudy. Kiedy Shamoto odkrywa prawdziwą naturę pana Muraty i jego żony Aiko (Asuka Kurosawa) zaczyna się jazda na maksa, która trwa do samego końca. Sion Siono łączy gatunki, by później pomieszać je między sobą nie dając widzowi moralnego spokoju. Dostajemy pełne absurdu gore pełne makabry i przy tym wisielczego humoru. Obserwujemy też powolną zamianę Shamoto z losera w człowieka na wzór swego prześladowcy. Plakat filmu może wytrawnym widzom przywodzić na myśl Davida, bohatera Nędznych psów. Shamoto przechodzi podobną do niego drogę. Na pewno nie jest to film, który spodoba się każdemu, raczej trafi tylko do nielicznych. Do mnie trafił więc polecam go zobaczyć i samemu wyrobić sobie zdanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz