czwartek, 18 stycznia 2018

Grecka tragedia

Zabicie świętego jelenia (The Killing of a Sacred Deer)
Irlandia, Wielka Brytania 2017
reż. Yorgos Lanthimos
gatunek: thriller
zdjęcia: Thimios Bakatakis

Wszyscy (albo prawie wszyscy) znają z greckiej mitologii (lub filmu Troja) postać Agamemnona. Ów Agamemnon chciał zapewnić sobie przychylność bogów i w tym celu postanowił złożyć w ofierze swoją córkę, Igifenię w świątyni Artemidy. Jednak tuż przed zadaniem ciosu bogini zesłała jelenia, który miał zostać ofiarowany zamiast dziewczyny (opowieść ta jest trochę pokrewna z biblijnym rozdziałem o Abrahamie i Izaaku). Historia Agamemnona tłumaczy tytuł filmu i poniekąd informuje widza o czym jest film. Oczywiście o ile wcześniej się ją zna :)


Kardiolog Steven Murphy (Colin Farrell) wraz z okulistką Anną (Nicole Kidman) oraz swoimi dziećmi Kim (Raffey Cassidy) i Bobem (Sunny Suljic) tworzą zgodną, kochającą i spełniającą się rodzinę. Sytuacja zmienia się, gdy Steven zaprasza do domu Martina (Barry Keoghan) - chłopaka, którego ojciec kilka lat wcześniej zmarł na stole operacyjnym kardiologa. W wyniku serii niefortunnych zdarzeń Steven stanie przed najtrudniejszym życiowym wyborem...


Miałem wcześniej okazję obejrzeć inny film Lanthimosa, Lobstera,w którym również można obejrzeć główną rolę Farrella więc wiedziałem czego mniej więcej można spodziewać się po greckim reżyserze. W sumie wszystkiego, tylko nie szablonowości. 
Także tutaj, już od samego początku przedstawiającego operację kardiochirurgiczną z klasyczną, barokową muzyką w tle do samego końca jest oryginalnie, choć mniej ekstrawagancko i surrealistycznie niż we wcześniejszym filmie reżysera. Oczywiście występuje tu kluczowy element fabularny, który determinuje całą fabułę filmu i który jest nierealny, w który trzeba uwierzyć i go zaakceptować bez zbędnych pytań. Ale takie są już filmy Greka - nierzeczywiste. 
Chciałbym zacząć chwalić ten film ale plusów jest za dużo, zupełnie nie wiem od czego zacząć. Może od warstwy audiowizualnej? Artystyczne zdjęcia z dominującą przewagą bieli są po prostu urzekające. Dodatkowo doskonale współgrają z dźwiękiem, co nie udaje się zbyt często. Praca kamery zarówno gdy pokazuje dalsze plany, czy detale stoi na odpowiednim poziomie. Aktorsko też jest jak należy. Farrell dorósł aktorsko i tak, jak jeszcze kilka lat temu nie lubiłem oglądać go na ekranie, tak o niedawna imponuje mi swym talentem. Wreszcie wróciła też stara,dobra Kidman, która w tym filmie wreszcie nie stanowi słabego ogniwa. Dodatkowo utalentowani młodzi aktorzy i zdolny Keoghan, który jest odpowiednio odpychającą postacią. 
Najważniejsza w filmie jest jednak cała intryga, która stawia rodzinę Murphy'ch przed wieloma katuszami, a samego Stevena przed niewykonalnym wyborem. Połowę filmu widzimy męki rodziny zarówno psychiczne, jak i fizyczne i rozterki głównego bohatera. Nie chcę tutaj zdradzać nic więcej bo intryga filmu to najmocniejszy jego punkt - to trzeba zobaczyć, a nie o tym przeczytać. Na pewno jednak zadowoli ona nawet tych wymagających widzów. Mi zaś nie pozostaje nic innego, jak tylko polecić ten film. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz