sobota, 21 stycznia 2017

Nadmorskie opowieści

Manchester by the Sea
USA 2016
reż. Kenneth Lonergan
gatunek: dramat
zdjęcia: Jody Lee Lipes
muzyka: Lesley Barber


Mający swoją festiwalową premierę niemal równy rok temu film Lonergana od dawna przez krytyków, którzy wcześniej mieli okazję obejrzeć produkcję był stawiany wśród najlepszych filmów 2016 roku. Wiele nominacji i zwycięstw na różnych konkursach zarówno dla filmu, jak i scenariusza czy aktora pierwszoplanowego stawia ten tytuł wśród pewniaków do paru nominacji oscarowych. Tak więc równo z polską premierą postanowiłem wybrać się na seans. 


Lee Chandler (Casey Affleck) pracuje jako dozorca w Bostonie. Pewnego dnia otrzymuje wiadomość o tym, że jego chorowity brat, Joe (Kyle Chandler) przebywa w szpitalu w rodzinnym mieście. Gdy Lee dociera do tytułowego Manchesteru okazuje się, że Joe już nie żyje. Mężczyzna musi dokonać formalności związanych z pochówkiem członka rodziny oraz zaopiekować się synem zmarłego, Patrickiem (Lucas Hedges).


Otrzymujemy film, który jest znakomitą odtrutką po skrajnie głupich amerykańskich blockbusterach czy horrorach. Nasi rodzimi dystrybutorzy przeważnie ignorują inteligentne, niezależne kino amerykańskie spod znaku Sundance stawiając tylko na ekranizacje komiksów, tandetne horrory czy żenujące pseudo-komedie. Tym razem jednak otrzymujemy dojrzały, mądry, stonowany i skrajnie ascetyczny film traktujący o sprawach ostatecznych. Oprócz opowiadania o przeżywanej żałobie (różnej dla brata, jak i syna zmarłego bohatera), sprawach formalnych związanych z pochówkiem czy realizacją ostatniej woli denata twórca odkrywa też przeszłość głównego bohatera, w którego brawurowo wcielił się młodszy z braci Allfecków. Już od pierwszych scen, kiedy Lee przybywa do Manchesteru (małego miasteczka, gdzie wszyscy wszystkich znają) można widzieć, że bohater skrywa jakąś tajemnicę i powoli poprzez wiele retrospekcji dowiadujemy się o wcześniejszych losach młodszego z Chandlerów. 
Film jest jedną z trudniejszych produkcji zeszłego roku, przez większą część trwania sensu dominują ciężkie tony. Jednak gdy atmosfera narasta i robi się nieprzyjemnie często twórcy umiejętnie spuszczają powietrze i za sprawą kilku dialogów i wątków z udziałem Patricka dodają niezbędne wątki humorystyczne.
Na uwagę zasługuje minimalistyczna lecz jednak kompletna rola Casey'a Afflecka. Wydaje się, że Oscar dla pierwszoplanowej roli męskiej powinien być nieunikniony (liczę, że wyprzedzi on Goslinga). Może wreszcie to jego przełomowa rola, dzięki której wyjdzie z cienia brata. Pokazał rolą Lee, że stać go na wiele. Niestety przy popisach Afflecka blednie rola Hedges'a, który po prostu wypada w swojej roli słabo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz