piątek, 27 stycznia 2017

On wrócił

Er ist wieder da
Niemcy 2015
reż. David Wnendt
gatunek: komedia
zdjęcia: Hanno Lentz
muzyka: Enis Rotthoff


W 2012 roku niejaki Timur Vermes popełnił książkę satyryczną pod tytułem Er ist wieder da, wydaną również w Polsce pod tytułem On wrócił. Tytułowym nim jest w tym przypadku Adolf Hittler, który trafia do współczesnego Berlina. Książka cieszyła się za zachodnią granicą sporą popularnością, choć i w Polsce musiała nie przejść bez echa, skoro na jej podstawie wystawia się sztuki teatralne (w pobliskim teatrze w Hitlera wciela się...kobieta). Także nie dziwi zbytnio, że na bazie tej popularności powstał też dość szybko film.


Rok 2014. W jednej z gorszych dzielnic Berlina budzi się po niemal 70 latach Adolf Hitler (Oliver Masucci), który nie zdaje sobie sprawy, który jest właśnie rok i dalej uważa się za wodza Rzeszy. Wzbudzającego powszechną konsternację wśród przechodniów na nagraniu dostrzega pracujący dla telewizji Sawatzki (Fabian Busch), który postanawia wykorzystać dziwnego mężczyznę podającego się za fuhrera w celu ratowania swojej kariery...


Trzeba się zgodzić z tym, że Niemcy nie posiadają zbyt wyrafinowanego poczucia humoru. Może dlatego reżyser tego filmu, który wcześniej dał światu tak angażującą produkcję, jak Wilgotne miejsca uchodzi tam za wzór autora komedii. Niestety dla postronnych widzów z innych krajów raczej film na podstawie książki Vermesa będzie w większym stopniu dramatem niż powodem do śmiechu. Choć trzeba przyznać, że trochę udanej satyry udało się przemycić, z dobrą przeróbką klasycznej sceny z Upadku. Niestety przez większość czasu raczej jest strasznie niż śmiesznie. Twórca miota się raz pokazując Hitlera jako psychopatę, częściej jednak stara się ocieplić jego wizerunek. I choć fuhrer czasem celnie skomentuje współczesność to czasem można wręcz posądzić twórców o sentymentalizm względem III Rzeszy - co miesza się zaś z ogólną wymową filmu, że i w obecnych czasach niewiele trzeba, by osoba pokroju Adolfa znów sięgnęła po władzę. Jednak mam nadzieję, że trend powrotów tego typu postaci nie utrzyma się w filmie. Bo jeśli przyjdzie nam oglądać powroty Stalina, Lenina, Goebbelsa, Mussoliniego, Pol Pota to może nie świadczyć zbyt dobrze o kondycji obecnego świata.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz