Polska 2016
reż. Łukasz Grzegorzek
gatunek: dramat
zdjęcia: Weronika Bilska
muzyka: Czarny HIFI
Cieszę się, że jakiś czas temu sieć kin Helios uruchomił (zapewne w porozumieniu z PISF lub inną instytucją) cykl Kultura Dostępna, która cyklicznie każdego tygodnia umożliwia w dogodnej cenie obejrzenie polskiego filmu, który niedawno premierowo gościł na ekranach kin. Sam często korzystam z możliwości zawitania na seans Kultury Dostępnej, najczęściej nie dlatego, żeby zaoszczędzić kilka złotych (bo przecież polskich filmowców należy wspierać i wynagradzać za dobrą robotę), lecz po prostu nie zawsze można zdążyć na wszystkie premierowe filmy zaś dzięki temu projektowi istnieje możliwość nadrobienia zaległości. Tym razem nadrobiłem Kampera.
Około trzydziestoletni Mateusz z racji sposobu gry w Counter Strike'a nazywany Kamperem (Piotr Żurawski) nie dorósł do swych lat. Choć posiada starającą się być poważną dorosłą żonę Manię (Marta Nieradkiewicz) sam lubi się wygłupiać, grać na konsoli, pić alkohol ze znajomymi i robić inne typowe dla nerda rzeczy. W pewnym momencie uczęszczająca na kurs gotowania Mania oznajmia mu, że zdradza go z prowadzącym zajęcia kucharzem - celebrytą (Jacek Braciak). Tymczasem Kamper zaczyna romansować z lektorką Hiszpańskiego, egzotyczną Luną (Sheily Jimenez)...
Film ten jest jedną z pierwszych w Polsce filmowych prób pokazania przedstawicieli młodego, wchodzącego w dorosłe (postudenckie) życie pokolenia, które niespecjalnie chce się zestarzeć i wejść w długie spodnie. Choć od zawsze powstawały filmy o buntach pokoleniowych i kontestacji przez tych młodszych zachowań właściwych dla starszych, to jeszcze nie było zbytnio filmu o nerdach i ich sposobie na życie. Swoją drogą Kamper cierpi na łagodne stadium znerdowacienia, bo choć sobie pogra na konsoli, pośmieje się, pozbiera trochę figurek etc to nie zatracił jeszcze poczucia rzeczywistości, ma całkiem dobrą pracę, gdzie robi to, co lubi (testuje gry). Niestety gdy pojawia się samiec alfa (choć kurduplowaty), który to reprezentuje sobą męski styl (szykowny garnitur, kosztowny zegarek i dużo kasy) i typ macho (chamstwo) Kamper stoi na straconej pozycji. I chyba oprócz tego, że jest niegroźnym nerdem gorsze jest to, że Kamper w tej sytuacji długo pozostaje bierny, czyli robi to, co czyni każdy kamper - snuje się, zaczaja i czeka nie wiadomo na co. I choć sam zaczyna się spotykać z inną kobietą to w kwestii swojego związku długo pozostaje bierny. To chyba większy kryzys tożsamości i męskości niż jego zainteresowania, które dziś, w XXI wieku nikogo nie powinny dziwić. Grzegorzek nieźle sportretował dzisiejszych trzydziestolatków i w sumie warto zainteresować się tym filmem. Nie tylko z powodu braku konkurencji na ten temat.