środa, 9 listopada 2016

Enigma

Jestem mordercą 
Polska 2016
reż. Maciej Pieprzyca
gatunek: thriller, psychologiczny


 Patrząc na polski biznes filmowy coraz bardziej rośnie serce. Robi się coraz więcej filmów (a komedie romantyczne nie stanowią już większości), praktycznie co weekend ma miejsce rodzima premiera, poziom tych filmów rośnie w górę, a i dzięki coraz większym budżetom widz ma wrażenie oglądać bardziej dopracowane dzieła. Co ważne też ludzie chętnie wybierają się do kin na polskie filmy, czego dowodem są boxoffice'owe liczby - takie filmy, jak Wołyń, Ostatnia rodzina, Pitbull, Moje córki krowy, Planeta singli czy nawet Smoleńsk prowadziły w weekendowych zestawieniach zostawiając za sobą zagraniczną konkurencję. Nowy film Pieprzycy liczbą widzów im nie dorównał, jednak po raz kolejny dostajemy dobre polskie kino.


Lata 70. ubiegłego wieku. Po Śląsku i Zagłębiu grasuje seryjny morderca kobiet. Major Stępski (Piotr Adamczyk) wyznacza nowym koordynatorem sprawy milicjanta na dorobku, Janusza Jasińskiego (Mirosław Haniszewski). Dzięki pomocy nowych technologii ekipa Jasińskiego ogranicza listę potencjalnych sprawców. Wkrótce milicjanci zatrzymują Wiesława Kalickiego (Arkadiusz Jakubik)...


Film jest fabularnie inspirowany wydarzeniami rzeczywistymi związanymi ze sprawą Wampira z Zagłębia, grasującemu pół wieku temu mordercy 14 kobiet, którym uznano Zdzisława Marchwickiego. Pieprzyca jest fanem teorii, iż skazano niewinnego człowieka i zresztą nakręcił niemal dwie dekady temu dokument pokrywający się z nazwą tego filmu, w którym stawiał pod znakiem zapytania winę Marchwickiego. W duchu wątpliwości i pewnego moralnego niepokoju osadzona jest też opowiedziana w filmie historia Kalickiego.
Mamy tutaj dobrze odwzorowany portret psychologiczny kierującego sprawą milicjanta. Początkowo jest pełnym ideałów człowiekiem, który chce schwytać przestępce. Angażuje do tego całe swoje życie, stawia na nowatorskie metody, które w konsekwencji sprawiają, że udaje się zatrzymać wytypowanego przestępce, który zachowuje się dziwnie, nie ma nic na swą obronę, zdarza mu się mataczyć, a dodatkowo pogrąża go zdzirowata żona i przedmioty znalezione w jego domu. Nie ma jednak twardych dowodów na jego winę. Dlatego też oglądamy funkcjonariusza, którego zaczynają dręczyć wyrzuty sumienia wygaszane za pomocą hektolitrów wódki i setek papierosów. Także niewątpliwy awans społeczny, gratyfikacja finansowa i szacunek zwykłych ludzi, jak i władz działają na Jasińskiego korumpująco, przez co ten coraz bardziej odżegnuje się od dawnych ideałów...
Scenografowie i charakteryzatorzy spisali się na medal. Dostajemy tutaj skondensowaną wersję PRLu lat 70. ubiegłego wieku w wersji mini. Oprócz skręconych na wzór ówczesnych papierosów (których wypalono na planie 6000) czy alkoholi możemy podziwiać tutaj takie zdobycze małej stabilizacji, jak kolorowe telewizory czy komputer Odra. Wszystko to plus dopasowane ubiory i fryzury z epoki świetnie oddają ducha naszego kraju sprzed 40 lat. 
Także aktorsko oglądamy naprawdę dobre widowisko. Jest tu miejsce dla dobrych, acz nieopatrzonych jeszcze aktorów, jak główna postać grana przez Mirosława Haniszewskiego (choć ten może się kojarzyć niektórym z Piotrem Cyrwusem) czy Michał Żurawski. Także aktorzy bardziej doświadczeni i znani, jak Agata Kulesza, Arkadiusz Jakubik czy osoba, o którą najbardziej się obawiałem, czyli Piotr Adamczyk dają radę. Szczególne brawa dla Kuleszy, która wcieliła się w rolę żony Kalickiego - świetna rola. Jakubik zaś, jak już zdążył w ostatnich latach przyzwyczaić wypadł bardzo dobrze - jego wersja podejrzanego mimo że oszczędna w środkach wyrazu jest postacią tajemniczą i nieodgadnioną, w sumie ciężko przez to stwierdzić, czy jest winny, czy nie.
 Reasumując dostajemy naprawdę dobry dreszczowiec z pogłębionym rysem psychologicznym, który jest świetnie przedstawiony pod względem przeniesionej epoki, jak i równie dobrze zagrany. Warto wybrać się do kina!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz