Polska 2016
reż. Bartosz M. Kowalski
gatunek: dramat
zdjęcia: Mateusz Skalski
muzyka: Kristian Eidnes Andersen
Chciałem obejrzeć ten film wtedy, gdy był wyświetlany premierowo, jednak przewinął się on przez kinowe ekrany bardzo krótko (chyba jeden tydzień) i to tylko raz dziennie o późnej porze, a akurat nie miałem wtedy jak udać się na seans. Jak się jednak mówi: co się odwlecze, to nie uciecze i w tym tygodniu w ramach Kultury Dostępnej film ten powtórnie zawitał na duży ekran, co skrupulatnie wykorzystałem.
Obserwujemy dzień z życia trójki dzieci, które kończą właśnie szkołę podstawową. Szymek (Nicolas Przygoda), Czarek (Przemysław Baliński) i Gabrysia (Michalina Świstuń) pochodzą z różnych rodzin i grup społecznych, jednak wszystkich łączy to, że uczęszczali do jednej klasy.
Film ten był pokazywany w kilku miejscach na świecie i nawet otrzymał kilka wyróżnień i nominacji. W Polsce na jednym z pierwszych pokazów niektóre sceny powitano zaś buczeniem i ostentacyjnym opuszczeniem sali. Także było głośno.
Sama produkcja i sposób, w jaki została nakręcona i przedstawiona najbardziej przypomina mi tegorocznego zwycięzcę Oscarów - Moonlight. Na pierwszy rzut oka getto z USA i dolnośląskie miasteczko dzieli dużo, jednak jeśli się lepiej przyjrzeć filmy te łączy bardzo wiele jeśli chodzi o pokazanie pewnych zjawisk społecznych, jak i sam sposób realizacji, jak np. podobna podążająca za bohaterami kamera.
Film ten posiada dość duży ciężar gatunkowy, dlatego niezrozumiałe dla mnie wydawało się to, że ludzie przynieśli na seans wielkie opakowania popcornu. Znając mniej więcej przed projekcją sens całości zastanawiałem się, czy w czasie filmu ten popcorn przypadkiem nie stanie im w gardle, jednak na szczęście okazało się, że przeważnie mieli ze sobą również dużo coli.
Ciężko jest o tym filmie pisać, bo to dzieło nie do opisywania, a do przeżywania. I wyciągania wniosków. Bo Kowalski nie tylko prowokuje, ale pokazując prawdziwy mikroświat stawia przed widzem pytania. Takie jak o rolę rodziny w kreowaniu postaw dziecka, rolę szkoły i oświaty w jego wychowaniu i socjalizacji czy o bierność tłumu, czyli nas samych. Bo codziennie mijamy wielu Szymków i Czarków z naszej okolicy.
Film Kowalskiego miał swoje braki ale był jednym z tych typów filmu, które lubię - zostawiających widza z masą pytań i brakiem odpowiedzi. Sądzę, że każdy powinien obejrzeć Plac zabaw i samemu wyciągnąć wnioski z seansu. Bo wiele aspektów tego filmu to nie jest fikcja. Sad but true.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz