USA 2017
reż. Niki Caro
gatunek: dramat, biograficzny
zdjęcia: Andrij Parekh
muzyka: Harry Gregson-Williams
Jakiś czas temu serwisy informacyjne w Polsce poinformowały pod koniec swoich wydań o fakcie powstawania tegoż filmu. Akurat kończył się okres zdjęciowy, a film trafiał w fazę montażu i ogólnej postprodukcji. Miała to być opowieść o Warszawie czasów II wojny światowej. Zdziwiło mnie to, że zdjęcia powstawały w czeskiej Pradze, a Polaków trudno szukać w obsadzie. Także z pewną ostrożnością podchodzę do amerykańskich produkcji, które mają pokazywać życie Europy Wschodniej. I ten film pokazał, że ta ostrożność jest jak najbardziej na miejscu.
Antonina Żabińska (Jessica Chastain) jest żoną dyrektora warszawskiego ogrodu zoologicznego, Jana (Johan Heldenbergh), któremu pomaga w codziennych obowiązkach. Ich idylliczne życie kończy się wraz z wybuchem wojny i nadejściem wojsk niemieckich, które przejęły tereny zoo dla swoich potrzeb. Najbardziej wartościowe zwierzęta zostają wywiezione do Niemiec na rozkaz zoologa Lutza Hecka (Daniel Brühl). Małżeństwo Żabińskich decyduje się pomóc zamieszkujących pobliskie getto Żydom.
Zanim wybrałem się na seans filmu podczas jednej z wcześniejszych chwil spędzonych w kinie zostałem zmuszony przez multipleks do obejrzenia zwiastuna Azylu. Niestety był to zwiastun wersji z dubbingiem, którego nie uznaję w filmach aktorskich. Brzmiało to strasznie więc na właściwą projekcję wybrałem kanoniczną wersję z napisami. Sam początek filmu mnie poraził. Był to jeden z tych koszmarnych wstępów właściwych kinu familijnemu - bohaterka przez dobrych kilka minut przechadzała się po zoo witając się z wszystkimi, niezależnie od tego czy byli ludźmi, słoniami czy małpą. Pierwsze pięć procent filmu to tylko powtarzanie Dzień dobry każdemu napotkanemu organizmowi. Całość jest dość dziwnie pokręcona fabularnie i stanowi typowy produkt-papkę o II Wojnie Światowej i czasach okupacji w Polsce dla typowego zachodniego (amerykańskiego) zajadającego się popcornem widza. Mamy więc urywki z wejścia Niemców do Warszawy, stworzenie getta, powstanie w tymże, Powstanie Warszawskie etc. Szkoda, że przy tych wydarzeniach nie dano jakiejś informacji, która uświadomiłaby zagranicznego widza w tym, co właśnie ogląda. My wiemy o co chodzi w poszczególnych scenach - inni mogą mieć problem ze zrozumieniem tego, co akurat widzą. Główna bohaterka grana jest przez Chastain i jest to dość dobry wybór, jednak główne plusy aktorskie zbiera u mnie Heldenbergh. Rola Belga to jedna z jaśniejszych stron całości. Mam zaś mieszane uczucia związane z rolą Daniela Brühla. To dobry aktor i lubię oglądać go na ekranie, jednak niezbyt pasuje on do roli tych złych. Cały film zaś oglądałem bez większego zainteresowania, odrzucała mnie jego nijakość i bazowanie na utartych kliszach. Fajnie, że pokazano światu ciekawą historię o naszych dzielnych rodakach jednak jako całość raczej na minus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz