środa, 26 października 2016

Infiltracje

Infernal Affairs: Piekielna gra (Mou gaan dou)
Hongkong 2002
reż. Wai-keung Lau, Alan Mak
gatunek: kryminał, thriller

Zapewne wielu z czytelników widziało film Martina Scorsese Infiltracja z Leonardem DiCaprio, Mattem Damonem i Jackiem Nicholsonem w rolach głównych. Nie wszyscy wiedzą jednak, że produkcja ta, która wygrała 24 różne nagrody (w tym 4 Oscary) i otrzymała aż 34 inne nominacje konkursowe to hollywoodzka podróbka o kilka lat młodszego filmu z egzotycznego Hongkongu. Filmu, o którym kilka zdań poniżej.


Yan (Tony Leung Chiu Wai) od kilku lat służy bossowi lokalnej triady, Samowi (Eric Tsang). W rzeczywistości jednak pracuje dla policji rozpracowując mafię od środka. Inspektor Ming (Andy Lau) zaś pnie się w policyjnej hierarchii, jednak jego prawdziwym mocodawcą jest wspomniany gangster Sam. Podczas jednej z akcji obie strony dochodzą do wniosku, że w ich szeregach jest szpieg...



W porównaniu do amerykańskiego remake'u oryginalny film z Hongkongu nie dostał zbyt wielu nagród. W zasadzie może się pochwalić tylko statuetką przyznaną przez Stowarzyszenie Krytyków Filmowych z Tokio dla najlepszego filmu zagranicznego roku. Jednak uważam, że oryginał jest naprawdę świetnie skonstruowanym filmem, który na pewno jako świeży pomysł powinien stać wyżej niż jego nowa wersja. Siłą rzeczy w azjatyckiej produkcji brak wielkich nazwisk, jak znany wszystkim DiCaprio, a specyfika chińskich aktorów jest taka, że musi minąć trochę czasu, by swobodnie móc odróżnić ich na ekranie jednak nie psuje to w niczym filmu. Aktorzy bardzo wiarygodnie budują swoje postaci, dzięki czemu widzimy jedną z lepiej skonstruowanych rozgrywek psychologicznych w dziejach kina. Narastające stopniowo napięcie, jakiemu poddawani są główni bohaterowie wraz z presją ciążącą w przypadku fiaska ich poczynań daje się odczuć w każdej chwili trwania produkcji. Naprawdę mało który film oddaje w taki sposób odczucia bohaterów. 
Także na plus działa na pewno klimat egzotycznego Hongkongu, który to dopiero niedawno wrócił z rąk Brytyjczyków pod wpływy chińskie. Osadzenie akcji w tym odwiecznym łączniku między światem orientu a Zachodu to na pewno lepsze klimatycznie rozwiązanie, niż oglądanie porachunków gangsterów z Bostonu. I chociaż film ten ma pewne wady to ja jednak będę zachęcał, by w przypadku, gdy i oryginał i remake stoją na dobrym poziomie oglądać wersję oryginalną. Także polecam do obejrzenia!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz