piątek, 14 października 2016

Egzekutor

Praktykant (Apprentice)
Singapur 2016
reż. Boo Junfeng
gatunek: dramat

Przez lata oglądania przeróżnych filmów miałem okazję obejrzeć całą masę czy to produkcji całościowo poświęconym karze śmierci, egzekutorom oraz osobach przez nich likwidowanych oraz filmów, gdzie wyrok śmierci był po prostu jedną ze scen. Jednak jedna scena zrobiła na mnie wielkie wrażenie i ten widok chodzi mi po głowie mimo dobrej ponad dekady od obejrzenia filmu. Chodzi mi o scenę egzekucji postaci granej przez Mirosława Bakę w pamiętnym filmie Kieślowskiego Krótki film o zabijaniu. Film ten nie ruszył mnie specjalnie, jednak sugestywna, niepokojąca scena wyroku skutecznie zapada w pamięć. Oglądając kolejne filmy o podobnej tematyce zawsze porównuje wrażenia z filmu Kieślowskiego, z tymi widocznymi na ekranie. I nigdy jeszcze nie zobaczyłem namiastki tego, co przeżyłem przy scenie polskiego mistrza. 


Młody Aiman (Firdaus Rahman) mieszka wraz z marzącą o lepszym życiu starszą siostrą Suhailą (Mastura Ahmad). Po odbyciu służby wojskowej chłopak postanawia wstąpić do służby więziennej, by pomagać osadzonym w resocjalizacji. Traf chce, że przygotowujący się do zasłużonej emerytury kat Rahim (Wan Hanafi Su) wyznacza Aiana na swego pomocnika. Nikt nie wie jednak, że jego ojciec został kiedyś powieszony przez Rahima. 


Powstanie filmu o zasadności kary śmierci i przypadkach, kiedy jest ona orzekana jest jak najbardziej zasadne w kraju powstania filmu, czyli w Singapurze. Państwo to ma bowiem bardzo restrykcyjne przepisy, a śmierć grozi za szereg przewinień (takich, jak piractwo, morderstwo, pomoc w samobójstwie osoby nieletniej, korupcję, porwanie czy handel narkotykami). Chociaż w ostatnich latach liczba egzekucji w tym azjatyckim państwie zmalała (brak wykonywanych kar w 2013, dwie w 2014) to jeszcze niedawno wykonywano tam w skali świata najwięcej wyroków śmierci w przeliczeniu na liczbę mieszkańców. 
Film ten skłania do myślenia nad zastosowaniem samej kary, jak i jej wykonaniu oraz przewin, za jakie ma być wykonana. Uwaga tutaj też skupia się na samej osobie kata, który wykonuje egzekucje, a profesja ta skazuje go na ostracyzm społeczny. Postawa ludności wobec kata jest pewnym paradoksem, gdyż bez względu na procent akceptacji społecznej wobec tego rodzaju kary czy epoki dziejów kat zawsze nie był mile widziany wśród ludzi i spotykał się z dużą niechęcią. A przecież jest to tylko urzędnik, który wykonuje zlecenie bezpośrednio sądu, a pośrednio realizuje wolę państwa. 
Nie widziałem do tej pory żadnego filmu z Singapuru i nie wiedziałem też czego mogę się spodziewać od strony jakościowej po przedstawicielu kinematografii z tego kraju. Jednak techniczna strona filmu wypada bardzo dobrze, praca kamery nie szwankuje, charakteryzacja i scenariusz nie rażą, a gra aktorska stoi na bardzo przyzwoitym poziomie. Sceny egzekucji wypadają dobrze i wiarygodnie. Także rozterki moralne głównej postaci zostały ukazane w sposób wiarygodny. Tym samym film ten wskakuje na moje podium filmów z egzekucjami w tle, obok Krótkiego filmu o zabijaniu i Zielonej mili (która gdyby nie elementy z pogranicza fantastyki byłby o wiele lepszym moim zdaniem filmem). Nie jest to może film, o którym będzie się mówiło przez lata, jednak bardzo dobry rzemieślniczy poziom osiągnął i na pewno warto go obejrzeć.  





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz