wtorek, 20 grudnia 2016

Just Five: Pojedynki

W dzisiejszej notce z cyklu Just Five zamierzam pochylić się nad tym, co jest solą wielu filmów różnych gatunków, czyli nad pojedynkami. Ciężko jest sobie wyobrazić dobry western, film przygodowy czy też fantasy, który nie jest zakończony jakimś dobrze zrealizowanym, trzymającym w napięciu starciem bohaterów (czasem też takie pojedynki toczą się w innej części filmu, ale wiadomo, że najważniejsze są te ostatnie). Także dzisiaj pięć wybranych przeze mnie pojedynków, które zapadły w mi pamięć. Dorzucam filmy ze scenami, które mogą być spojlerami dla tych, którzy nie widzieli wcześniej danej produkcji.


Pewnego razu na Dzikim Zachodzie Harmonijka vs Frank


Chyba każdy szanujący się western posiada co najmniej przyzwoitą scenę pojedynku. Wszak pojedynek jest wpisany w ten gatunek. W filmie Leone dwie sceny zapadają w pamięć na długo - otwierająca sekwencja, w której bandyci oczekują na pociąg, oraz właśnie finalna scena pojedynku głównego bohatera z głównym złym. Jest tu wszystko, co sprawia, że nie można oderwać wzorku od ekranu - dramaturgia, wyjaśnienie genezy postaci oraz elektryzująca muzyka Ennio Morricone. Mogę oglądać bez końca.

Potop Kmicic vs Wołodyjowski


Najbardziej znany pojedynek w historii polskiego kina, a być może i literatury (chociaż w sadze Sapkowskiego też zdarzały się dobre walki, jednak chyba nie aż tak znaczące i ikoniczne). Dwaj bohaterowie (jeden oczywiście reprezentujący dobro i szlachetność, drugi zło i warcholstwo) stają naprzeciw siebie na udeptanej ziemi w strugach deszczu. Klasyka!

Wejście smoka Lee vs Han


Kto chociaż raz nie oglądał tego filmu z Brucem Lee? Produkcja ta dawno już stała się legendarna i zyskała status filmu kultowego. Większość filmów to mniej lub bardziej efektowne walki, którym wszystkie Mortal Kombat mogą czyścić buty, Jednak najbardziej emocjonuje finałowe starcie. Po latach wciąż robi kolosalne wrażenie!

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia Aragorn vs Lurtz 


Trylogia Pierścienia aż roi się od pojedynków, które z jakiegoś powodu można zapamiętać. Ja zamiast pojedynku Sarumana z Gandalfem na lagi, czy Nazgula z Eowyną postanowiłem postawić na potyczkę Aragorna z niewystępującą u Tolkiena postacią monstrualnego Uruk-hai Lurtza. Jest dość krótko, ale intensywnie i z efektownym zakończeniem. Poezja brutalności.

Wróg u bram - Zajcew vs König


Kto mówił, że pojedynki zawsze muszą być rozgrywane twarzą w twarz? We Wrogu u bram zmierzli się dwaj snajperzy, który nie zbliżyli się nigdy na zbyt bliską względem siebie odległość. Ich pojedynek w oblężonym Stalingradzie to główna oś fabuły. Naprawdę warto przeżyć go wraz z bohaterami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz