USA 2016
reż. Tom Ford
gatunek: thriller
Amy Adams przeżywa w ostatnich latach okres swojego aktorskiego prosperity. Urodzona we Włoszech 42-latka jest obecna w filmie od końcówki XX wieku, jednak dopiero niedawno przedostała się na trwałe do hollywoodzkiej pierwszej ligi, dzięki czemu załapała się do filmowego uniwersum DC (m.in Batman vs Superman), malowała Wielkie oczy, partnerowała American Hustlerowi, a w tym miesiącu widzieliśmy ją próbującą porozumieć się z kosmitami w Nowym początku. Aktorka też firmuje swą twarzą opisywany film Toma Forda.
Prowadzą niezbyt prosperującą galerię sztuki Susan Morrow (Amy Adams) ma przy okazji nieukładające się życie osobiste. Pewnego razu dostaje przesyłkę od swego byłego męża, Edwarda (Jake Gyllenhaal), w której znajduje zadedykowaną jej powieść. Znudzona kobieta zaczyna czytać książkę stopniowo wsiąkając w życie bohatera, Tony'ego (Jake Gyllenhaal), którego życie zmienia się za sprawą napotkanych przy drodze na pustkowiu psychopatów (m.in. Aaron Taylor-Johnson i Karl Glusman).
Film dzieje się na kilku płaszczyznach: mamy więc filmową realną współczesność, oglądamy książkową fabułę oraz filmową realną przeszłość w kilku perspektywach czasowych. Jednak filmowy świat realny i świat wykreowany w filmowej książce dzięki świetnym zabiegom reżyserskim oba światy się przenikają, są spójne i wydają się idealnie symetryczne wizualnie (choćby sceny łóżkowe rzeczywistej Morrow i fikcyjnego Tony'ego - poezja!). Właśnie warstwa wizualna prezentuje się w filmie najlepiej. Oglądanie dzieła Forda jest niekłamaną przyjemnością, to jak ten świat wygląda to czysta rozkosz dla oczu! Równie świetnie prezentują się aktorzy, których dobrali producenci filmu - mamy oprócz wymienionych tutaj postaci mamy tu też, co odebrałem z wielkim entuzjazmem znanego z genialnej w moim odczuciu roli w Zakazanym imperium Michael Shannon. Plusuje u mnie także Abel Korzeniowski za świetną, klimatyczną muzykę, jaką skomponował do tego filmu.
Żeby nie było tak różowo zawiodłem się na samej warstwie fabularnej, czyli adaptacji książki Tony i Susan autorstwa Austina Wrighta. Zarówno historia nieszczęśliwego życia Susan, jak i fikcyjnego Franka, którego przygody przypominają tani sensacyjny kryminał klasy B nie odcisnęły na mnie oczekiwanego piętna i raczej szybko zapomnę o tych bohaterach. Oczywiście można próbować szukać korelacji pomiędzy wydarzeniami zawartymi w książce,a życiu Susan i Edwarda, jednak tylko to nie ratuje całościowej fabuły.
Tak więc mamy prawdziwy wizualny majstersztyk, zrealizowany z odpowiednim smakiem i melancholijnym klimatem, mający cieszącą ucho muzykę oraz stojące na wysokim poziomie aktorstwo, jednak moim zdaniem kulejący fabularnie. Także po pewnym hype'ie krytyków oczekiwałem czegoś ponadczasowego - arcydzieło to jednak nie jest. Dostajemy jednak niezły film mający swój specyficzny klimat. Tylko tyle, lub aż tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz