Francja, USA, Korea Południowa 2013
reż. Joon-ho Bong
gatunek: sci-fi
Od dłuższego czasu chciałem sobie w wolnej chwili obejrzeć dobrą, dość nową produkcję science - fiction. Przeglądając dostępne filmy wybór mój padł na opisywany właśnie film - adaptację francuskiego komiksu Le Transperceneige zrealizowaną po angielsku przez jednego z lepszych reżyserów koreańskich, Joon-ho Bonga. Zapowiadało się więc całkiem nieźle.
Po nastaniu kolejnej epoki lodowcowej ostatnimi żyjącymi ludźmi są tylko pasażerowie okrążającego glob pociągu, tytułowego lodołamacza. Egzystujący na skraju przetrwania najbiedniejsi uczestnicy podróży ulokowani w ogonie pociągu zamierzają zbuntować się i przekazać przywództwo nad składem jednemu ze swoich, Gilliamowi (John Hurt). Powstanie rozpoczyna Curtis (Chris Evans). By operacja się udała będzie zmuszony do pomocy Namgoong Minsoo (Kang-ho Song), który jako jedyny może otworzyć drzwi do kokpitu twórcy pociągu, Wilforda (Ed Harris)...
Jako że mamy do czynienia z przeniesieniem treści komiksu, by czerpać satysfakcję z oglądania całości trzeba zaakceptować najpierw wiele umowności towarzyszącej realiom, w jakim przyszło żyć bohaterom. Realizm nie jest tutaj w skali 1:1 i pewne rzeczy po prostu należy przyjąć bo tak.
Jeśli w taki sposób podejdziemy do tematu to dostaniemy solidne kino fantastyczne dające widzowi zarówno ciekawy kontekst społeczny, jak i zróżnicowane miejsca akcji oraz same sceny sensacyjne, które wypadają przeważnie dobrze (choć oczywiście logika tu iście komiksowa).
Najwięcej przyjemności czerpałem z oglądania każdego kolejnego przedziału pociągu, który przeważnie zasadniczo różnił się tutaj od poprzedniego. Mamy tu więc szklarnie, akwaria, solaria, szkołę, dyskotekę czy zwykłe miejsca mieszkalne. Choć jak dla mnie i tak nie pokazano wystarczająco dużo przedziałów, by w sposób normalny dać miejsce zamieszkania wszystkim podróżnym.
Film to klasyczny przykład dystopii połączonej z kinem drogi. Oglądaliśmy to wszystko już kilka razy, jednak dzięki oryginalnemu przeniesieniu akcji do pędzącego pociągu zanika uczucie deja vu.
To, co szwankuje zaś najbardziej to słabe. budżetowe efekty specjalne, szczególnie obraz z góry ukazujący jadący przez skuty lodem świat pociąg. Mogło to wyglądać znacznie lepiej.
Jednak jako całość mamy do czynienia z ciekawym i poprawnie zrealizowanym pomysłem - nie jest to film z najwyższej półki, jednak mający mimo wad przewagę plusów, która w rezultacie klasyfikuje film powyżej średniej. Warto obejrzeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz