poniedziałek, 7 marca 2016

Panamscy intryganci

Krawiec z Panamy (The Tailor of Panama)
Irlandia, USA 2001
reż. John Boorman
gatunek: thriller

Różne źródła podają, że właśnie opisywany film Boormana to dramat, thriller, komediodramat czy film szpiegowski. Nie chciałbym oficjalnie u siebie zaznaczać na moim blogu wszystkich tych gatunków filmowych, gdyż mogłoby zostać to dziwnie odebrane jednak w sumie zgodzić się mogę, że produkcja ta nosi w sobie ślady każdego z wymienionych wcześniej gatunków.


W filmie poznajemy historię agenta brytyjskiego wywiadu, Andy'ego Osnarda (Pierce Brosnan), który przez swe działania zostaje karnie wysłany do Panamy, by tam poprzez dobrą pracę dla Korony wrócić do łask. Szantażem zaczyna domagać się informacji od uważanego za najlepszego lokalnego krawca, Brytyjczyka Harry'ego Pendla (Geoffrey Rush), którego żona (Jamie Lee Curtis) ma dostęp do decydentów zarządzających Kanałem Panamskim.


Film jest przesuniętą nieco w czasie adaptacją szpiegowskiej książki Johna Le Carré pod tym samym tytułem, wydanej także w Polsce. Główną (choć nietytułową) rolę gra tu Pierce Brosnan, który wciąż był w czasie nagrywania Krawca aktualnym Agentem Jej Królewskiej Mości, James'em Bondem, w którego w przyszłości wcieli się jeszcze raz. Ogólnie to gdyby nie fakt, że w opisywanym filmie trup nie ściele się tak, jak w przygodach agenta 007 i brakuje przeróżnych gadżetów to wiele Osnarda nie różni od Bonda. Awanturniczość, uwodzicielski urok, cięty dowcip i osobowość, która nie znosi gdy jej się odmawia. Cech wspólnych jest zaiste wiele. 
Oczywiście jednak przygody Osnarda to produkcja o wiele inna niż te, w jakie pakuje się James Bond. Nie mamy tu szybkich samochodów, kilku kilkunastominutowych pościgów, strzelanin, hazardu czy wstrząśniętego lecz niezmieszanego martini. Za to jest całkiem misternie prowadzona fabuła, która choć rozwija się bardzo nieśpiesznie to jest spójna i logiczna, wszystkie elementy układanki w pewnym momencie zaczynają do siebie pasować. Chociaż trzeba też uczciwie przyznać, że film można było skrócić o te 10 minut, bo czasem jest naprawdę zwyczajnie nudny, nie dzieje się absolutnie nic. 
Do obsady nie można się przyczepić, Brosnan jest tu w bardzo dobrej formie, tak samo jak Rush. Podobać może się nawet Brendan Gleeson, który jednak został jak dla mnie źle obsadzony. Bo co rudy Irlandczyk robi jako rodowity Panamczyk? Owszem, przefarbowano go z rudego na ciemniejszy kolor włosów, ale czy nie ma latynoskich aktorów do tego typu ról, trzeba brać rudzielca? Dziwna decyzja twórców, ale producenci byli z Irlandii więc pewnie chcieli mieć w filmie swoich.
Dla fanów szpiegowskich historii i dla tych, którym niespieszne tempo nie będzie przeszkadzać myślę, że mogę polecić. Jeśli woli się jednak ciągłą, nieustanną akcję to może lepiej obejrzeć co innego.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz