Hiszpania 1996
reż. Alejandro Amenábar
gatunek: thriller
Tym razem wziąłem się za pierwszy pełnometrażowy film jednego z najciekawszych hiszpańskojęzycznych reżyserów ostatnich lat, Chilijczyka AlejandrA Amenábara. Nazwisko to zapewne zbyt wielu osobom może nic nie mówić, jednak większość powinna go kojarzyć z nastrojowego filmu grozy Inni z Nicole Kidman. Amenábar ma w swym dorobku szereg filmów, które chcę obejrzeć więc zapewne w najbliższym czasie jeszcze kilka razy zagości na łamach bloga.
W filmie poznajemy kończącą szkołę filmową Angelę (Ana Torrent - bardzo filmowe nazwisko), która zbiera materiały do swojej pracy dyplomowej, w której chce pisać o zjawiskach przemocy w kinie i telewizji. W tym celu spotyka się ze szkolnym dziwakiem Chemą (Fele Martínez), który ma największą w okolicy kolekcję filmów porno i tzw. snuff filmów. Na filmie, który miał jej zaś dostarczyć promotor, który umarł podczas jego oglądania odnajduje scenę zabójstwa dziewczyny studiującej na swojej uczelni. Szybko zaczyna podejrzewać o popełnienie tej zbrodni uczelnianego przystojniaka, Bosca (Eduardo Noriega).
Fabuła filmu kręci się na wspomnianych wyżej filmów z kategorii snuff movies. Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, że są to filmy, które ukazują sceny prawdziwych tortur, gwałtów czy zabójstw lub samobójstw. Podobny wątek przewijał się między innymi w popularnym w Polsce filmie z Nicolasem Cagem 8 mm, który to często nasze stacje puszczają po nocach do dziś.
Lawirująca wśród pełnych przemocy filmów wideo bohaterka musi cały zachowywać czujność, gdyż zabójca z filmów znajduje się na wyciągnięcie ręki, choć Angela nie wie kto nim jest. Mnogość fałszywych tropów jakie serwuje nam w tym punkcie reżyser jest zatrważająca i naprawdę częstotliwość przeróżnych twistów fabularnych jest za duża. Także mam problem z samą bohaterką, której zdarzają się różne rzeczy, jak się zaś później okazuje tylko w jej imaginacji. Jedna taka scena by wystarczyła, tu zaś mamy ich przesyt.
W filmie całkiem dobrze radzi sobie muzyka, która potrafi zbudować ciekawy klimat. Szczególnie przypadły mi do gustu pojawiające się kilkakrotnie motywy rodem z kina noire, które występują w kluczowych momentach. Miło się tego słucha.
Fabuła filmu jest ogólnie ciekawa i widz może wsiąknąć w historię, jednak sposób w jaki reżyser prezentuje pewne rzeczy razi. Niestety film mimo wielu zwrotów jest też dość przewidywalny i czasem niezbyt dobrze funkcjonuje pod względem związków przyczynowo - skutkowych.
Sądzę jednak, że jak na pierwszy film nie jest tak źle i z chęcią obejrzę inne pozycje reżysera, szczególnie, że wiem że potrafi dużo (vide wspomniani już Inni). Mogę polecić Tezę nie tylko fanom kinematografii lat 90. czy kina hiszpańskiego ale też miłośnikom thrillerów. Film próbuje wskazać na problem przemocy lansowanej przez media więc w jakimś stopniu pełni funkcję hmm moralizatorską. Nie jest źle choć oczywiście szału też nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz