niedziela, 27 marca 2016

Intryga w intrydze

Szpicel (Le doulos)
Francja 1962
reż. Jean - Pierre Melville
gatunek: czarny kryminał

To już drugi raz w tym miesiącu, kiedy mam okazję zapoznać się bliżej z filmami francuskiego mistrza kryminału, Jean - Pierre'a Melville'a. Po całkiem dobrym W kręgu zła tym razem cofnąłem się jeszcze o osiem lat do filmu z roku 1962. Zamiast Alaina Delona i Yvesa Montanda na ekranie brylują tacy aktorzy, jak Serge Reggiani i Jean-Paul Belmondo, a więc w połączeniu z nazwiskiem reżysera jest to gwarancja co najmniej filmowej solidności. 


Poznajemy losy złodzieja Maurice'a (Serge Reggiani), który po kilku latach spędzonych w więzieniu wychodzi na wolność i planuje kolejny włam. Zanim jednak do niego dochodzi morduje i okrada pewnego pasera. Narzędzia potrzebne do napadu dostarcza mu jego stary znajomy, Silen (Jean - Paul Belmondo). Jednak napad nie udaje się, a w policyjnym pościgu ginie wspólnik Maurice'a. Szybko okazuje się, że ktoś zdradził plan policji. Męska przyjaźń przestępców zostaje wystawiona na próbę...


Mamy tutaj do czynienia z kwintesencją filmu noire. Klimat budowany przez Melville'a jest czymś szczególnym dla fanów kinematografii spod znaku płaszczy, kapeluszy, dymu tytoniowego, femme fatale i wszechobecnych intryg i spisków. Reżyser po mistrzowsku dozuje wszystkie te elementy stopniowo zanurzając widza w ruchome bagna misternie skonstruowanej intrygi, która z początku nielogiczna z każdą chwilą zaczyna się z każdą chwilą klarować, by w końcu mieć ujście w iście Melville'owym zakończeniu. 
Mamy tu po raz kolejny typowo męski świat, znany z innych dzieł tego przedwcześnie zmarłego reżysera. W środowisku filmu noire świetnie wpisują się zaś główni bohaterowie grani przez Reggianiego i Belmondo, którzy świetnie się czują w roli dystyngowanych przestępców z minionej epoki. Oglądać na ekranie tę dwójkę to dla świadomego widza istny orgazm przez oczy. Dodając do tego dbałość o detale, z jaką Melville odwzorowuje ten świat zbrodni mamy połączenie idealne, wszak każdy fan kina marzy o świetnie napisanych i zagranych bohaterach poruszających się w perfekcyjnie skrojonym środowisku. 
Oczywiście film ma swoje minusy, jest dość archaiczny pod punktem technicznym (np. śmieszące sekwencje jazdy samochodem), przez co ciężko oglądając po latach o bardzo wysoką notę, jednak jeśli lubi się oferowany przez gatunek i reżysera klimat to jest to pozycja obowiązkowa. Melville jako jedyny europejski twórca potrafił zrobić czarny kryminał na najlepszym amerykańskim poziomie, a może nawet czasem go przewyższając. Nie ma co więcej pisać, to trzeba obejrzeć!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz