USA 1973
gatunek: western
reż. Clint Eastwood
zdjęcia: Bruce Surtees
muzyka: Dee Barton
Kilka dni temu opisywałem inny oglądany przeze mnie film duetu aktorsko-reżyserskiego Clint Eastwood - Clint Eastwood. Krwawa profesja nie zrobiła na mnie jednak zbyt dużego wrażenia. Dlatego też cofnąłem się do czasów, kiedy Eastwood był w lepszej formie zarówno jako aktor, jak i reżyser. I gdzie nie po raz pierwszy ani ostatni wciela się w bezimiennego rewolwerowca na Dzikim Zachodzie.
Nieznany nikomu kowboj (Clint Eastwood) przybywa do znajdującego się na peryferiach Dzikiego Zachodu miasteczka Lago. Mieszkańcy mieściny wynajmują go do ochrony przed wypuszczoną właśnie zgrają bandytów, którzy zapewne przybędą do Lago w celu zemszczenia się na jego obywatelach...
Chociaż fabularnie film ten nie przypadł mi zbytnio do gustu, trochę przez prostotę schematów, a trochę niepasujące do westernu wątki hmm jednak trochę paranormalne to duży zachwyt wzbudziło u mnie to, jak pokazano samo miasteczko i życie jego mieszkańców. Jak w niewielu innych filmach widz ma wrażenie dosłownego wejścia w samo serce tych kilku niedbale zbitych chałup szumnie i na wyrost nazywanych w westernach miastem. Zarówno plugawy saloon, jak choćby budynek kowala czy zakład fryzjerski oraz inne miejsca - to wszystko jest realne i żyje. Klimat miasteczka oraz pokazanie kręcących się po nim ludzi - to jest to, co buduje ten film Eastwooda. Do tego prosta i racjonalnie patrząc dość nielogiczna historia, która jednych zadowoli, a innych nie oraz naprawdę przyzwoita gra aktorska. Jeśli dołoży też garść pojedynków na rewolwery, mordobicie i kilka innych niezbędnych dla gatunku scenek mamy w rezultacie niezły western. Tylko tyle i aż tyle. Jak dla mnie warto obejrzeć choćby dla poczucia klimatu Lago i wsiąknięcia w jego małomiasteczkowe życie.
Pisz dalej. Kinomaniacy beda czytac :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńJeszcze tylko ponad pięćdziesiąt notek i będę na bieżąco z prowadzeniem bloga.