Japonia 2010
reż. Tetsuya Nakashima
gatunek: dramat
zdjęcia: Masakazu Ato
muzyka: Toyohiko Kanahashi
Relatywnie często spotykam się z kinem azjatyckim i wielokrotnie na blogu staram się polecać filmy pochodzące z tego kontynentu, a szczególnie z Korei Południowej, Japonii czy Chin. Niestety specyfika filmowa tamtego regionu powoduje, że często można odbić się od nawet dobrze ocenianej produkcji. I tak właśnie jest w tym wypadku.
W filmie poznajemy historię nauczycielki Yuko Moriguchi (Takako Matsu), której córka w niedalekiej przeszłości została zamordowana przez uczniów z klasy, którą uczy. Po czasie Yuko stara się wyjaśnić, co zaszło feralnego dla jej rodziny dnia szukając winnych zdarzenia wśród swoich podopiecznych.
Średnia tego filmu na Filmwebie to bardzo dobre 7,5 (przy ponad 5 tysiącach głosów), zaś na międzynarodowym IMDB przy niemal 30 tysiącach ocen to aż 7,8/10. Także trzeba powiedzieć, że film większości ludzi zdecydowanie się podobał. Niestety mi nie. O gustach się nie dyskutuje, ale jednak dziwię się tym, którzy zachwycali się tym japońskim filmem. Moim zdaniem każdy jego składowy element jest co najwyżej marny. Począwszy od sposobu narracji, w który wpleciono dziesiątki retrospekcji (często zaś jest to jedna retrospekcja pokazana po raz któryś z rzędu) przez pretekstową fabułę po aspekty techniczne (naprawdę sposób pracy kamery oraz nałożone na film filtry potrafiły mnie odrzucać). Może i to nauczycielskie śledztwo głównej bohaterki ma coś do zaoferowania widzowi jednak mnie to nie przekonuje. A wydumana końcówka przepełnia wręcz czarę goryczy. Może dla fanów literatury Paula Coelho będzie to dobra pozycja, ja jednak pasuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz