sobota, 30 grudnia 2017

Serbski film

Na mlecznej drodze (On the Milky Road)
Meksyk, USA, Wielka Brytania, Serbia 2016
reż. Emir Kusturica
gatunek: dramat, komediodramat 
zdjęcia: Martin Šec
muzyka: Stribor Kusturica

Przez lata serbski reżyser Emir Kusturica wyrobił sobie solidną, a wręcz mocną markę na europejskim rynku filmowym. Twórca obrośniętych kultem filmów Underground, Czas Cyganów czy Czarny kot, biały kot swoje najbardziej rozpoznawalne filmy stworzył jednak dość dawno temu (wymienione filmy powstały w ciągu jednej dekady, między 1988 a 1988 r.). Sam nie miałem okazji obejrzeć żadnego z nich, więc mój pierwszy kontakt z reżyserem jest przy okazji tego filmu. 


Miasteczko na pograniczu serbsko - chorwackim podczas wojny w Jugosławii. Ciężko myślący podstarzały mleczarz Kosta (w tej roli sam reżyser) codziennie rozwozi mleko wojującym niedaleko żołnierzom. Jego partnerka, atrakcyjna i dużo młodsza od niego Milena (Sloboda Mićalović) snuje plany ślubne czemu Kosta z niechęcią się poddaje. Sytuacja zmienia się jednak, gdy do miasteczka trafia tajemnicza Włoszka (Monica Bellucci), która ma wyjść za mąż za wracającego z wojny starszego brata Mileny, oficera Zagę (Predrag Manojlovic). Traf chce, że Kosta i cudzoziemka się w sobie zakochują...


Fabularnie można byłoby podzielić ten film na dobre trzy filmy (a jeśli jest się Peterem Jacksonem to pewnie i na dziewięć). Nagromadzenie wątków oraz różnych stylów czy wręcz gatunków jest naprawdę bardzo duże i dziw bierze, że udało się to zmieścić w czasie średnio długim, jakim są dwie godziny trwania filmu. Niestety jednak to urozmaicenie gatunkowo - stylistyczne nie służy dobrze filmowi, który po naprawdę solidnym początku i udanej pierwszej części trwania filmu gubi swój rytm, traci poziom i zaczyna wręcz naprzemiennie nużyć i irytować. 
Pierwszy etap filmu, który w mocno przewrotny i surrealistyczny wręcz sposób pokazuje przebieg wojny na odcinku ukazanym w produkcji, zapoznaje widza z bohaterami i udanie wprowadza nowe postaci oraz przedstawia interakcje między nimi jest naprawdę obiecujący. Kusturica niestety nie kontynuuje tego komediowego oniryzmu i mniej więcej w połowie trwania całości przewraca wszystko do góry nogami. Pewien surrealizm zostaje (czasem nawet bardzo prymitywnie wkomponowany do fabuły i intensywnie kiczowaty) jednak rozgrywa się na innym poziomie niż początkowo. Dodanie kolejnych wątków kosztem początkowego pokazania życia wsi/miasteczka (już pierwsza scena świetnie oddaje wiejską idylle) jest w moim odczuciu dużym błędem. A już oddział zachodnich komandosów polujących na mieszkańców miasteczka, ze szczególnym uwzględnieniem głównych bohaterów to istne kuriozum. W drugiej połowie filmu pozostaje tylko cieszyć się z obecności Moniki Bellucci, która zachwyca mimo lat.
 Gdybym z jakiegoś powodu wyszedł z kina w połowie filmu przekonywałbym wszystkich, że to bardzo dobra produkcja. Jednak po zaznajomieniu się z całością mogę powiedzieć co najwyżej, że mamy do czynienia z średniakiem. Niestety druga połowa filmu całkowicie go zabija.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz