Chorwacja, Czechy, Macedonia, Słowenia 2016
reż. Rajko Grlić
gatunek: dramat
zdjęcia: Branko Linta
muzyka: Duke Bojadziev
Nieczęsto miałem okazję oglądać filmy pochodzące z Bałkanów. Praktycznie nie licząc pokazów festiwalowych omijają one szerokim łukiem polskie kina, nawet te studyjne, a tamtejszych filmów z małymi wyjątkami ze świecą szukać w polskich (i polskojęzycznych) stacjach telewizyjnych. Może poziom tamtejszej kinematografii jest na tyle niski, że nie wychodzi ona poza swój region, jednak to za proste wytłumaczenie (bo multum amerykańskiego badziewia cotygodniowo szturmuje nasze kina i ciągle straszy z ekranów telewizorów). Dlatego też cieszę się, że mogłem w kinie obejrzeć ten film.
Renomowany nauczyciel historii Vjeko Kralj (Nebojša Glogovac) wychował się w nacjonalistyczno - faszystowskiej rodzinie i odziedziczył po niej mocno konserwatywne przekonania. Jednak mężczyzna skrywa przed światem pewien sekret - jest transwestytą i homoseksualistą. Pewnego dnia wracając do domu w damskich ciuszkach zostaje napadnięty i pobity przez chorwackich narodowców. W rekonwalescencji pomaga mu sąsiadka, pielęgniarka Maja (Ksenija Marinković). Pech chce, że kobieta jest żoną Serba, policjanta Antego (Dejan Aćimović), którego z kseonfobicznej zasady Vjeko nie toleruje. Maja prosi go jednak, by pomógł mężowi w nauce chorwackiej konstytucji...
Aby zasiąść do seansu tego filmu wypadałoby być choć trochę zorientowanym w tematyce. Oczywiście nie trzeba znać tytułowej chorwackiej konstytucji, jednak warto wiedzieć coś o choć najnowszej historii Serbii i Chorwacji oraz dlaczego oba narody niezbyt za sobą przepadają choć przez lata żyły między sobą bez większego problemu. Bez choćby minimalnego backgroundu da się oczywiście oglądać ten film, jednak nie odbierze się go pewnie na tym samym poziomie. Dlatego zalecam przynajmniej wcześniej przewertować choć kilka notek na Wikipedii.
Sam film chociaż umiejscowiony został w stolicy Chorwacji, Zagrzebiu i opowiada o sprawach bałkańskich to po kilku zmianach mógłby zostać zrealizowany również i w Polsce (i kilku innych miejscach) dlatego też fabuła i przesłanie obrazu nabiera cech uniwersalnych. Autorzy mierzą się po części z problemem Wielkiej Chorwacji i jej zwolenników (gdyby kręcono ten film w Albanii byłoby o Wielkiej Albanii, gdyby w Serbii to o Wielkiej Serbii etc. gdy ktoś za bardzo chce swojej wielkości jak widać nic dobrego się nie dzieje bo to zawsze budowane jest kosztem innych), historycznej postawy dużej części Chorwatów w czasie II Wojny Światowej, polityki asymilacyjnej Serbów w obecnej Chorwacji czy problemów z własną tożsamością. I gdyby film opowiadał tylko na ważne tematy lecz nie robił tego w sposób dobry i filmowy skrytykowałbym go. Bo film to nie tylko przesłanie ale przede wszystkim sztuka. Tutaj twórcą udało się oddać widzom ważne przesłanie społeczne nie pozbawiając walorów artystycznych - film ogląda się bardzo dobrze, a jego realizacja stoi na europejskim poziomie. Cieszy też humanitarny wydźwięk całości, który jednak nie jest przedstawiony w sposób banalny i infantylny. Oby więcej takich filmów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz