USA, Wielka Brytania 1971
gatunek: dramat, thriller
reż. Sam Peckinpah
zdjęcia: John Coquillon
muzyka: Jerry Fielding
Od dawna chciałem obejrzeć jeden z filmów wyreżyserowanych przez Sama Peckinpaha. Zmarły przed ponad trzydziestu laty Amerykanin jest uznawany przez wielu za jednego z najlepszych ludzi w swoich fachu, a przy okazji jego barwny styl bycia otoczył go pewną legendą. Dziwne, że dopiero teraz więc mam przyjemność z zapoznaniem się z jednym z jego filmów. Wybór padł na opisywany właśnie film i wiem, że nie będzie to mój jedyny kontakt z dziełami pozostawionymi przez Peckinpaha.
Młode małżeństwo Sumnerów: David (Dustin Hoffman) i Amy (Susan George) przenosi się ze Stanów Zjedonoczonych do spokojnej małomiasteczkowej okolicy Kornwalii, gdzie chcą przez pewien czas zamieszkać remontując przy tym swój wiejski dom. Jednak sielanka nie trwa długo, gdyż lokalnej społeczności nie podoba się przybycie nowych mieszkańców...
Film Peckinpaha chociaż nie jest w żadnej mierze horrorem to czerpie całkiem dużo z tego gatunku. Utkany w konwencji raczej dramatu przeradzającego się w thriller hmm sensacyjny stawia głównych bohaterów w obliczu grozy licznych obwiesiów zamieszkujących miasteczko. Od początku widać, że ułożony, spokojny i wręcz lekko dupowaty bohater Hoffmana oraz jego atrakcyjna żona nie pasują do miejsca, w którym się znaleźli. Każde słowo, każdy gest i każde spojrzenie stałych mieszkańców osady przeszyte jest niechęcią do małżeństwa zza oceanu. I począwszy od ich przybycia pogłębia się u autochtonów nieżyczliwa postawa do nowych sąsiadów. Przy okazji mieszana z rządzą, jaką wzbudza młoda Amy. Choć pokojowo nastawiony David zniesie dużo, to w punkcie krytycznym filmu zrówna się agresją z szczującymi jego rodzinę prostakami i wtedy rolę się zamienią, a widz dostanie bardzo sugestywne, męskie kino zemsty.
Twórcy filmu świetnie sportretowali prosty lud zamieszkujący miejsce akcji oraz postarali się, by ciężka atmosfera wokół Sumnerów z każdą kolejną sceną wzmagała się, aż do osiągnięcia maksimum. Mało widziałem filmów, gdzie w podobny sposób budowano klimat całości. Także zaczynająca się w dalszej części filmu furia Davida i jego walka z agresorami zrealizowana jest bardzo dobrze (choć trochę przesadzono moim zdaniem z jego wytrzymałością czyniąc z niego coś na kształt superbohatera). Jednak dla samego klimatu warto jest obejrzeć ten film, gdyż niemal w każdej scenie czuć na własnej skórze powiedzenie agresywnej tuszy: Nie lubimy tu takich jak ty. Słusznie uznano tę produkcję za klasyk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz