Polska 2017
reż. Jan Kidawa - Błoński
gatunek: biograficzny
zdjęcia: Michał Englert
muzyka: Dariusz Kowalczyk
Po ponad czterdziestu latach doczekaliśmy się filmu fabularnego pośrednio dotyczącego Srebrnej Jedenastki (w 1974 w piłkarskich mistrzostwach świata za trzecie miejsce przyznawano nie brązowy, a srebrny medal) Orłów Kazimierza Górskiego, którzy to zrobili swego czasu najlepszy wynik w historii polskiej piłki nożnej. Choć film Kidawy-Błońskiego dotyczy Jana Banasia, który nie uczestniczył aktywnie w pamiętnych mistrzostwach. to trochę przybliża historię drużyny Górskiego.
Poznajemy historię Jana Banasia (Mateusz Kościukiewicz), syna Niemca i Polki (Magdalena Cielecka), który stawia swoje pierwsze kroki w świecie piłki wraz z przyjacielem z podwórka, Ginterem (Sebastian Fabijański). Wkrótce obaj zaczynają odnosić pierwsze piłkarskie sukcesy, jednak ich przyjaźni zagraża dziewczyna, w której obaj się kochają - Marlena (Karolina Szymczak)...
Przedpremierowo obejrzeli ten film kadrowicze Adama Nawałki i temu pokazowi towarzyszyły całkiem pochlebne relacje zainteresowanych piłkarzy. Jako że wielu czekało na dobry polski film o tematyce sportowej oczekiwania były więc duże. Jednak po samym zwiastunie nie wydawało się (przynajmniej mi), że doczekamy się fajnego, ciekawego filmu. I niestety dostajemy finalnie filmowego zbuka. Niestety film jak na biografie całkowicie idzie po bandzie z prawidłami gatunku i twórcy serwują nam kilka prawdziwych osób z w miarę prawdziwymi zdarzeniami w tle, a w dodatku szereg ubarwiających, przerysowanych i fikcyjnych historii z udziałem Banasia. To tak jakby nakręcono film biograficzny o mnie, gdzie zgodnie z prawdą dzielę czas między oglądaniem filmu, a wyjście na browara, a w międzyczasie stawiam odpór inwazji kosmitów i buduję w wolnej chwili Wielki Mur Chiński. No naprawdę biografie powinny być traktowane trochę bardziej poważnie.
Niestety nie jest to jedyny duży defekt filmu - mamy tutaj dodatkowo bardzo słabą, wręcz drewnianą grę aktorską, a co najgorsze całość jest zrealizowana strasznie biednie - widać, że film ten jest niskobudżetowy i na produkcję nie wydano zbyt dużej kwoty. Mamy więc zamiast odwzorowania widowisk sportowych z epoki fragmenty archiwalnych meczów oraz biednie zrealizowane elementy sportowe, które wołają o pomstę do nieba. W rezultacie na kanwie całkiem interesującej historii chłopaka z dużymi możliwościami, którego karierę komplikuje niełatwe pochodzenie dostajemy źle zrealizowany i marnie opowiedziany film z kiepskimi aktorami,w rolach głównych. Nie spodziewając się dużo nie mamy zbytniego zawodu tą produkcją, jednak w rezultacie dostajemy po prostu bardzo słaby film.