sobota, 30 stycznia 2016

Marzenie ZUSu

Praktykant (The Intern)
USA 2015
reż. Nancy Meyers
gatunek: komedia

Niepokoi mnie trochę ścieżka kariery, jaką na stare lata podążą legendarny Robert De Niro. Gwieździe Taksówkarza, Wściekłego Byka, Chłopców z ferajny czy Ojca chrzestnego II z roku na rok przybywa na koncie coraz więcej mało ambitnych produkcji. O ile można było się bawić oglądając go w Poznaj moich rodziców czy w Last Vegas to absurdalne Legendy ringu (gdzie 70 letni De Niro stacza zażarty 12 rundowy bój z kilka lat młodszym Sylvestrem Stallonem, którego nie powstydziliby się Mike Tyson i Lennox Lewis z najlepszego okresu pięściarskich karier) czy wchodzący obecnie do kin, po zwiastunie widać, że żenujący Dirty Grandpa świadczą o tym, że coś jest nie tak. O ile dwa lata od niego starszy Al Pacino dobiera lepsze role, choć może mniej komercyjne (Idol, Wilde Salome,  Manglehorn czy Upokorzenie) to kariera Roberta De Niro skłania się ku chałturach. Takich jak w opisywanym właśnie tytule.


Siedemdziesięcioletni Ben (Robert De Niro) jest wdowcem na emeryturze. Jako że nie ma zamiaru na starość siedzieć w domu i pierdzieć w stołek postanawia się zgłosić do programu stażu dla emerytów. Tak zaczyna miesięczną pracę w firmie sprzedającej ubrania drogą internetową. Założycielką i zarządzającą firmą jest apodyktyczna pracoholiczka, Jules (Anne Hathaway).



W sumie film miał pewne szanse na to, żeby być autentycznie zabawny i śmieszyć widzów. Perypetie staruszka wchodzącego do całkiem innego, obcego dla niego świata korporacji zarządzanej przez ekscentryczną właścicielkę mogłyby prowadzić do wielu komicznych sytuacji. Tak jednak nie jest, Niestety zamiast prezentować zderzenie światów film szybko zmierza w stronę ckliwej historii o życiu osobistym właścicielki, które zmienia się pod wpływem statecznego i dziarskiego emeryta. Mamy więc taką moralizatorską papkę o niczym, którą ogląda się odliczając czas zmierzający do końca seansu. Film próbują ratować trzymający jako tako poziom De Niro i sympatycznie wyglądająca Hathaway. Jednak liczyłem na coś więcej i sam do Praktykanta wracać już nie zamierzam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz