wtorek, 21 czerwca 2016

Nangar Khel po duńsku

Wojna (Krigen)
Dania 2015
reż. Tobias Lindholm
gatunek: dramat, wojenny

Duńskie siły zbrojne mimo skromnej liczebności 25 tysięcy aktywnych żołnierzy wysyłają swoich przedstawicieli na różne misje zagraniczne. Do Afganistanu państwo duńskie wysłało 320 żołnierzy, zaś do Iraku posłano 550 osobową załogę. Dodać do tego misję w innych krajach (m.in. 380 osób w Kosowie) wychodzi na to, że znaczny procent sił zbrojnych tego kraju służy poza swoimi granicami. Reżyser rewelacyjnego Polowania wziął na tapetę działalność wojsk swojego państwa w dalekim Afganistanie.


Claus Michael Pedersen (Pilou Asbæk) zostawia rodzinę w kraju, by wyjechać na misję w Afganistanie gdzie dowodzi swym oddziałem. W tym samym czasie jego żona Maria (Tuva Novotny) musi radzić sobie bez niego wychowując trójkę ich młodych dzieci. Na krótko przed powrotem Pedersena do kraju w stanie wyższej konieczności podejmuje decyzje, po której będzie musiał stanąć przed duńskim sądem...


Fragmenty wojenne filmu na pierwszy rzut oka przypominały swoim wykonaniem to, co widzieliśmy w serialu Canal+ Misja Afganistan. Aż zastanawiałem się czy producenci korzystali z tych samych zbudowanych na potrzeby naszej rodzimej produkcji lepianek gdzieś pod Warszawą. Ta sama struktura, podobna lokalizacja i sposób wykonania kilku lepianek afgańskich autochtonów. Ogólnie patrząc na samą warstwę wojenną tego filmu to w sumie mogę powiedzieć, że nasza Karbala na pewno nie odstawała poziomem realizacji batalistyki od duńskiego dzieła, a nawet czasem je przewyższała. A to Duńczycy, a nie Polacy doczekali się oscarowej nominacji. Film ten jednak uderza w całkiem inne tony niż wspomniany film z Bartłomiejem Topą czy też amerykańskie widowiska batalistyczne. Mamy tutaj do czynienia z bardzo kameralnym ukazaniem wojny i odczuć aktorów działań wojennych oraz ich rodzin. Także druga połowa filmu odbiega znacząco od kanonu wojennego kina skręcając mocno w dramat sądowy. I chyba ta etyczna potyczka przed sądem stanowi najbardziej emocjonującą i najlepszą część filmu Lindholma. O co dokładnie chodzi nie napiszę, całą genezę i przebieg procesu najlepiej zobaczyć samemu. 
Film ten jest filmem naprawdę niezłym jednak dla szukających mocnych wojennych wrażeń nie będzie to pozycja zadowalająca (wrogich wojsk nawet nie widać podczas nielicznych wymian ognia). W tej produkcji najsilniejszą rolą jest postawa moralna na wojnie i konsekwencje swych decyzji decydujących o życiu i śmierci innych. I właśnie część dramatyczno - sądowa wypada bardzo dobrze.  W rezultacie mamy jednak dość udaną produkcję, którą warto obejrzeć.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz