USA, Wielka Brytania 2017
reż. Martin McDonagh
gatunek: dramat, kryminał, komedia
zdjęcia: Ben Davis
muzyka: Carter Burwell
Kilka miesięcy przed premierą tego filmu przed kinowym seansem innej produkcji wyświetlono zwiastun 3 billboard'ów i ten zlepek scen sprawił, że zapamiętałem ten tytuł (co dzięki jego specyficznej, długiej nazwie nie było zresztą całkowicie trudne). Późniejsze przychylne recenzje wzbudziły we mnie jeszcze większe oczekiwanie na film McDonagh'a. Także po premierze nie kino nie musiało długo czekać na moją obecność na tym tytule.
Film przenosi widzów do zamieszkałego przez redneck'ów tytułowego małego miasteczka na amerykańskiej prowincji. Kilka miesięcy po zamordowaniu córki Mildred (Frances McDormand) policja wciąż nie odnalazła sprawców tej zbrodni. Rozgoryczona kobieta stara się wpłynąć na miejscowych stróżów porządku poprzez zamieszczenie przy wyjeździe z miasteczka prowokacyjne teksty uderzające w szeryfa Willoughby'ego (Woody Harrelson). Sytuacja ta powoduje zamieszanie w miasteczku...
Film reżysera Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj jest praktycznie pozbawiony słabych punktów. Może jako całość nie jest arcydziełem jednak żaden z punktów kinematograficznego rzemiosła u McDonagha nie szwankuje. Twórca ten świetnie w scenariuszu połączył historię dramatyczną, komediową i kryminalną i wręcz genialnie napisał postaci, które pojawiają się na ekranie. Jednak nawet najlepsze dialogi mogą położyć źle dobrani aktorzy. Na szczęście producenci filmu świetnie trafili z osobami występującymi w filmie. Mało kiedy widzi się tak dobrze zagrany przez tak wielu aktorów film. Zarówno wymienieni już McDormad i Harrelson, ale i wcielający się w Dixona Sam Rockwell, Peter Dinklage i nawet Lucas Hedges wypadają w swych rolach przekonująco. Nic dziwnego, że film, jak i jego twórcy zostali zauważeni na ceremonii oscarowej. Mało w tym roku było filmów aż tak absorbujących widza. A że już trochę minęło od jego premiery to tych, którzy jeszcze nie widzieli zachęcam do zapoznania się z tą produkcją.