USA, Wielka Brytania 2008
reż. Martin McDonagh
gatunek: komedia kryminalna, dramat
Film ten, oprócz tego, że jest solidnym kinem europejskim w znakomity sposób promuje miejsce, w którym się rozgrywa. Mimo że bohaterowie często nazywają tytułowe miasto zadupiem to podczas śledzenia fabuły widz ma możliwość obejrzenia wielu wartych zobaczenia miejsc z tego belgijskiego miasta i zapewne wiele osób po seansie zdecydowało się wybrać w podróż szlakiem bohaterów. Brugia tym samym dołączyła do grona miast, które zostały wypromowane dodatkowo dzięki sztuce filmowej. Obecnie na czoło tworzenia anglojęzycznych filmów osadzonych w europejskich miastach jest Woody Allen, który przemierzył już kawał kontynentu kręcąc swoje filmy, a mnie wciąż wkurza fakt, że ten światowej sławy reżyser chciał nakręcić film u nas, w Polsce i osadzić akcję jednego z filmów w Krakowie, do czego nie doszło bo...miasto poskąpiło na ten cel zainwestowania kilku milionów złotych. A mając tyle interesujących miejsc nasz kraj powinien móc poszczycić się tym, że obrazują nas nie tylko gdy trzeba przedstawić okres Holokaustu...No ale może kiedyś doczekamy się swoich pięciu minut, tak jak Brugia.
Dwaj zawodowi mordercy, Ray (Colin Farrell) i Ken (Brendan Gleeson) pracujący dla niejakiego Harry'ego (Ralph Fiennes) po nieudanej misji zostają przez niego wysłani do belgijskiej Brugii, gdzie mają czekać na wiadomość od swego mocodawcy. Panowie skracają sobie oczekiwania zwiedzając nowe dla siebie miasto, choć nie każdy z nich jest tym zachwycony. W pewnym momencie Harry komunikuje się z Kenem i zleca mu zlikwidowanie swego kolegi...
Pierwsze co rzuca się w oczy w tej produkcji jest fakt, w jaki potraktowano polski tytuł filmu. Jak bardzo proste w przekazie i tłumaczeniu W Brugii można było przetłumaczyć w Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj i jakim cudem ktoś takiego potworka w imieniu dystrybutora zatwierdził naprawdę nie wiem. Tłumaczeniem to pewnie może zająć zaszczytne miejsce wśród takich tuzów, jak Szklana pułapka czy Wirujący seks...
Sam film jest interesującą mieszanką dramatu z komedią spod znaku humoru sytuacyjnego. Nie zawsze wszystko jest w nim wysokich lotów, są sceny, kiedy ogląda się to nieszczególnie dobrze, jednak dzięki całkiem niezłej grze aktorskiej Farrella, Gleesona i Fiennesa (oraz znanej z czwartej części kinowego Harry'ego Pottera Clémence Poésy oraz urokliwemu miastu, w jakim umiejscowiona jest akcja całość ogląda się całkiem strawnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz