sobota, 2 maja 2015

Polskie Gówno

Dom zły
Polska 2009
reż. Wojciech Smarzowski
gatunek: dramat, kryminał

W sześć lat od premiery wreszcie dobrałem się do filmu Smarzowskiego Dom zły. Po licznych rekomendacjach i naprawdę dobrych ocenach oczekiwałem od tej produkcji naprawdę dużo. A czy to dostałem? O tym poniżej. Krótko, bo pewnie i tak każdy kto chciał już ten film widział przede mną.


Film dzieje się w dwóch płaszczyznach. Mamy rok 1982, trwa akurat zima stulecia. Poznajemy porucznika Mroza (Bartłomiej Topa), który wraz ze swą ekipą oraz prokuratorem Tomalą (Robert Więckiewicz) przeprowadza wizję lokalną w ruinach spalonego domu gdzieś na bieszczadzkich pustkowiach, Towarzyszy im oskarżony o mord gospodarzy oraz podpalenie ich mienia Edward Środoń. W jego relacjach cofamy się do wydarzeń feralnej nocy, w czasie której zawitał on do domu Zdzisława (Marian Dziędziel) i Bożeny (Kinga Preis) Dziabasów. 


W sumie wystarczy zobaczyć jeden film Smarzowskiego, by wiedzieć o czym mogą być pozostałe. Zmieniają się ustroje, zmieniają się scenografie i zmienia się lokalizacja lecz aktorzy i zakrapiany alkoholem motyw przewodni pozostaje. Topa, Jakubik, Więckiewicz, Lubos, Dziędziel czy Więckiewicz i czasem kilku innych są nieodłącznym elementem krajobrazu w filmach tego reżysera. Także znakiem rozpoznawczym jest nieodłączne pijaństwo. Nie inaczej jest tutaj. Wódkę, nieważne czy z kieliszka, szklanki czy po prostu z gwinta piją tu wszyscy, od milicjantów i prokuratora po Dziabasów i Środonia. Ciężko znaleść tu kogoś trzeźwego. W tym pokazie degrengolady społecznej właściwej naszemu narodowi trudno też odszukać kogoś, kogo możemy nazwać pozytywnym bohaterem. Każdy ma swoje grzeszki, machlojki, knucia i występki. Domem złym nie jest tylko tytułowe miejsce akcji lecz praktycznie cała Polska, naród, który jest na drodze do zatracenia. Bardzo klimatycznie autorzy nakreślili obraz tej nędzy i rozpaczy, aktorzy mimo że cholernie wtórni w swych rolach w filmach tegoż reżysera są autentyczni, a klimat zapuszczonego domo i całej osady na krańcu świata jest jednym z plusów produkcji. Za to jak dla mnie kuleje wątek kryminalny, który jest jednak tylko tłem do pokazania obrazu naszego społeczeństwa, które jak zobaczymy w innych dziełach twórcy nie zmieniło się przez te wszystkie lata. Oczekiwałem czegoś innego, jednak myślę, że warto zobaczyć i trochę zastanowić się nad sobą. Bo obserwując poczynania Środonia, Dziędzielów czy milicjantów tak naprawdę obserwujemy siebie.




    





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz