niedziela, 10 maja 2015

Szkolni gnębiciele

Spijt! 
Holandia 2013
reż. Dave Schram
gatunek: dramat


Tym razem zdecydowałem się obejrzeć film z gatunku tych, których zbytnio nie przepadam. Opowieść o szkole, przemocy, gnębieniu i tego typu sprawach. Wiele już takich było. Nihil novi sub sole. Jednak tego typu opowieści są tak uniwersalne, że podobny film ten mógł być nakręcony w USA, w Polsce czy w jakimś kraju afrykańskim i nie straciłby zapewne na swej aktualności. Ten jednak jest produkcji holenderskiej, co mnie osobiście cieszy, gdyż nie miałem jeszcze przyjemności opisywać filmu z tego kraju. Także 151 wpis na blogu dotyczyć będzie produkcji z kraju tulipanów.


Głównym bohaterem filmu jest otyły i przygaszony Jochem (Stefan Collier). Chłopak ten chodzi do jednego z holenderskich liceów (lub odpowiednika tej jednostki dydaktycznej w tym kraju). Z powodu swej tuszy i wyalienowanego charakteru cierpi on przez nieustanne szykany ze strony rówieśników. Szczególnie dają mu się we znaki Sanne (Charlotte Bakker) i jej dwaj pomocnicy. Klasowy wychowawca (Dave Mantel) nie zwraca uwagi na gnębionego chłopaka. Jego losem zaczynają się interesować Vera (Dorus Witte) oraz David (Robin Boissevain).


Mamy tutaj film pokazujący spiralę przemocy (zarówno psychicznej jak i fizycznej) jaka spotyka biednego, poruszającego się z gracją słonia Jochema. Chłopak swą postawą jednak tylko prowokuje co agresywniejszych rówieśników do spuszczenia mu manta. Każdy kto tylko zaliczył gimnazjum wie, że jednostki o osobowości Jochema nie miały łatwego życia w placówce dydaktycznej. Grubas tu z całkowitą ignorancją podchodzi do każdej złośliwości jaka go spotyka. Później odreagowuje to w stylu 'Popłacz sobie emo' pisząc pamiętniki, tnąc żyletką i przypalając się petem. Typowa ofiara. Co ciekawe nie jest on terroryzowany przez kiblujących w szkole zakapiorów, którzy ostatni raz do następnej klasy zdali przed zburzeniem muru berlińskiego, a przez pyskatą dziewczynę i dwóch jej pomagierów o posturze Norka z Miodowych lat. Cały ten terror odbywa się przy cichej aprobacie reszty klasy. Nie podoba się to tylko dwóm uczniom, lecz David najwyraźniej nie ma jaj żeby się postawić, a Vera przestaje się wtrącać po tym, gdy wypowiedziała 'zostawcie go' i została przez tą wielką trójkę terroryzmu przezwana 'dziewczyną tłuściocha'. Sam Jochem ma oczywiście bogate życie wewnętrzne, wielkie talenty i dobre serce, ale o tym reszta społeczeństwa nie wie. 
W sumie więc dostajemy film podobny, jeśli nie identyczny, jak inne oparte na podobnym schemacie. Ma to w widzu zbudować pewien przekaz moralny i zbudować wzorzec zachowań poprzez ukazanie różnych typów zachowań. Jak dla mnie bardzo oklepany temat, w sumie też w wielu miejscach nieżyciowy. Chyba, że ci nachodzący Jochema nie są dresami (jakich u nas pełno po szkołach się buja) tylko normalnymi chłopakami specjalnie, by pokazać - gnębiciel nie musi mieć zakazanej mordy, to w sumie normalny koleś, jak ty i ja. Jak dla mnie film do bólu sztampowy, jednak może warto go pokazywać w szkołach poniżejlicealnych (choć pewnie nic to nie da). Zawsze lepiej obejrzeć półtoragodzinny film fabularny, niż jakiś program typu Przemoc rodzi przemoc, jakimi katowano w gimnazjach za moich czasów. Więc jeśli nie jesteś gimbazą możesz sobie ten film odpuścić. 



P.S. Nie wiem skąd w tej szkole tyle (stosunkowo) ładnych dziewczyn. Chyba z całej Holandii musieli najlepsze zwozić.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz