Włochy 2014
reż. Edoardo Maria Falcone
gatunek: komedia
Z okazji otwarcia w ten weekend nowej sali w lokalnym kinie studyjnym postanowiłem ją jak najszybciej odwiedzić i zobaczyć, jak ogląda się w niej filmy. Weekendowy repertuar przewidywał kilka filmów, które wyświetlane będą w tej sali. Jako że nie miałem ochoty na ckliwe melodramaty postanowiłem wybrać się (choć z pewnymi obawami, o czym więcej za chwilę) na europejską komedię. I oto kilka zdań o moich wrażeniach.
Kardiochirurg Tomasso (Marco Giallini) prowadzi ustabilizowane życie wraz ze swoją żoną Carlą (Laura Morante), studiującym medycynę synem Andreą (Enrico Oetiker) i mieszkającą nieopodal córką Biancą (Ilaria Spada) oraz jej mężem (Edoardo Pesce). Zauważa jednak dziwne zachowanie syna. Gdy Andrea mówi, że ma zamiar coś zakomunikować rodzinie Tomasso zaczyna podejrzewać, że ten syn jest gejem. Prawda jest dla lekarza znacznie gorsza, gdyż...syn wyznaje, że chce zostać księdzem. Tomasso szybko odnajduje odpowiedzialnego za decyzję syna ojca Pietra (Alessandro Gassman).
Trochę bałem się tego filmu. Oczekiwałem po nim czegoś na wzór propagandowej serii Bóg nie umarł, którego nie mogłem dokończyć pod wpływem płynących tam treści. Czytając opis właśnie komentowanego filmu, gdzie zestawiało się ojca ateistę, syna dążącego zostać księdzem i jego mentora - szałowego ojczulka to jakoś od razu zapaliła mi się lampka z ostrzegawczym sygnałem - 'Uwaga, agitka'. Jednak poszedłem na ten film i obejrzałem...naprawdę fajną, europejską komedię, która nie moralizowała, nie wskazywała co jest dobre, a co złe oraz w lekki sposób doprowadzała w regularnych odstępach mnie i resztę sali do spontanicznego śmiechu z sytuacji i dialogów, które były ukazane w filmie. Szkoda, że w gatunku tego typu komedii już wszystko chyba wymyślono i film Falcone to po prostu zbiór kilku pierwszorzędnych komediowych pomysłów, jednak te wszystkie stereotypy wypadają tu nadzwyczaj dobrze. Dobrze wypada też sam przekaz, który nie mówi 'Jak nie będziesz z nami to pójdziesz do piekła', a raczej 'Nie ważne czy i w co wierzysz, bądź po prostu przyzwoitym człowiekiem'. To mnie kupiło. Także obserwowanie perypetii bohaterów filmu dostarcza wiele emocji, a krótki metraż filmu (niecałe 90 minut) sprawia, że ciągle coś się dzieje, nie ma czasu na nudę. Takie komedie lubię - jest dużo okazji do niewymuszonego uśmiechu, jest trochę czasu na refleksję, nie ma wpajania ideologii, a humor jest przystępny i lekki, bez masy znanych z amerykańskich filmów wulgarnych i ciągle powtarzających się (pseudo)żartów o seksie i pierdzeniu. Nie spodziewałem się tego po filmie, gdzie głównym bohaterem jest ksiądz ale to najlepsza komedia, jaką obejrzałem w tym roku. Więc co mogę powiedzieć? Idźcie i oglądajcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz