Polska 2015
reż. Janusz Majewski
gatunek: komedia
Mający obecnie osiemdziesiąt pięć lat lat reżyser Janusz Majewski na trwałe zapisał się w historii polskiej kinematografii. Przed wszystkim zawdzięcza to udanej komedii z 1985 roku C.K. Dezerterzy (I jej trochę mniej udanej kontynuacji z lat 90.) oraz takim filmom, jak Zaklęte rewiry, Sprawa Gorgonowej czy Mała matura. Ostatnio po kilku latach wrócił ze swym kolejnym produktem - jak wyszło tym razem?
Lata 50. ubiegłego stulecia. Po odwilży politycznej roku 1956 do Polski wraca z Anglii żołnierz armii Andrsa, Fabian Apanowicz (Maciej Stuhr). Znajduje on zamieszkanie u swojej siostry Wandy (Sonia Bohosiewicz) w Ciechocinku. Wkrótce namawia lokalnego milicjanta (Wiktor Zborowski) do założenia zespołu jazzowego. Poznaje też tajemniczą i utalentowaną Modestę (Natalia Rybicka).
To co widać niemal od początku, to to, że film powstał z autentycznej miłości twórcy do swingu i muzyki jako takiej. Mimo że to nie musical to grane i śpiewane sceny zapełniają sporą część czasu projekcji i chyba wypadają tutaj najlepiej. Mamy tu dobre aranżacje tytułowego On the Sunny Side of the Street Louisa Armstronga czy I've got you under my skin Franka Sinatry oraz wiele innych. Fani muzyki jazzowej powinni być ukontentowani repertuarem i poziomem wykonania. Także na plus można zaliczyć scenografię oraz charakteryzację. Czuć klimat tamtych czasów w bardziej pozytywnym znaczeniu (wszak jazz rozwijał się nie tylko na Zachodzie, w kilka lat po okresie ukazanym w filmie w naszym kraju powstała jedna z lepszych serii jazzowych - Polish Jazz). Fajnie, że można jednak pokazać okres sprzed ponad pół wieku bez więzień i pałowań. Całkiem nieźle spisuje się też Maciej Stuhr w roli Fabiana, choć aktorskie show kradną mu w drugoplanowych rolach (a może i trzecio) Anna Dymna oraz Wojciech Pszoniak. Szkoda jednak, że ich postaci to jedyne w sumie akcenty humorystyczne wprowadzone do filmu. Filmu, który jak na komedię jest zbyt mało zabawny, niby przez większość swego trwania lekki jednak pozbawiony szlifu humorystycznego. Po twórcy bardzo zabawnych C.K. Dezerterów oczekiwałem na więcej. I ten brak humoru oraz ślemazarność akcji to główne wady produkcji Majewskiego. Film jest pozbawiony ikry, często nijaki. Dobrze, że jest ponadczasowa muzyka, która go ratuje. Oglądanie tej produkcji nie boli, jednak jestem pewien, że film nie pozostanie w pamięci na zbyt długo. Dobra pozycja do obejrzenia w jesienny wieczór i szybkiego wyparowania z pamięci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz