czwartek, 17 września 2015

Hero Zero

Do utraty sił (Southpaw)
USA 2015
reż. Antoine Fuqua
gatunek: dramat

Oryginalny tytuł filmu, czyli Southpaw oznacza osobę leworęczną, termin ten jest widoczny zwłaszcza w sportach, szczególnie sportach walki. Tak więc w sumie można byłoby przetłumaczyć szczerze film, jako Mańkut zamiast patetycznego Do utraty sił
Filmów o tematyce bokserskiej było w amerykańskiej popkulturze masę, żeby wymienić choćby milion części Rocky'ego, Za wszelką cenę, Legendy ringu czy Wściekłego byka. Teraz nadchodzi kolejny rozdział pięściarstwa na ekranie. 



Poznajemy czempiona wagi półciężkiej, Billy'ego Hope'a (Jake Gyllenhaal), który to wygrywa chociaż daje się niemiłosiernie obijać na ringu. Żona (Rachel McAdams) przekonuje go, by ograniczył walki i zajął się swoją 10-letnią córką (Oona Laurence). Bokser mimo namów agenta (50 Cent) decyduje się na mniejszą liczbę walk. Jednak w czasie imprezy charytatywnej sprowokowany przez niedoszłego rywala Hope wdaje się w szamotaninę, w czasie której postrzelona zostaje jego żona, która w konsekwencji umiera. Zdesperowany i zadłużony pięściarz przegrywa kolejną walkę, po której nokautuje sędziego. Sąd zabiera mu prawa opieki nad córką, a sam Hope zawieszony przez komisję bokserską zaczyna amatorskie treningi u boku legendarnego trenera Ticka Willsa (Forest Whitaker).


Nie jest to zły film, ale w każdym momencie oglądania ma się wrażenie Ja to już gdzieś widziałem. Postać Hope'a jest bardzo w wielu rzeczach podobna do granego przez Stallone'a Rocky'ego Balboa. Wychowany w domu dziecka półanalfabeta, wielokrotny pensjonariusz zakładów penitencjarnych, który walczy zarówno z przeciwnikami na ringu, jak i z problematycznym życiem. Praktycznie wszystkie sceny filmu przypominają wytarte klisze, czekają widza dwie godziny powtórki z rozrywki. 
Dobrą stroną filmu nie jest sama dość prosta lecz ckliwa fabuła, a sama gra aktorska. Wszystkie postacie zostały odegrane wzorowo, od samego Gyllenhaala po Whitakera na McAdms, 50 Cencie i młodej Laurence kończąc. Patrząc na grę aktorską dzieci w polskich filmach naprawdę można zazdrościć dobrej roli dziewczyny, która zagrała dobrze, choć jej rola została moim zdaniem źle napisana.
Sama wizualizacja potyczek pięściarskich niezbyt przypadła mi do gustu. Liczne zwolnienia czasu, kamera z oczu bohatera i inne tego typu efekty. O wiele lepiej prezentowałoby się to, gdyby pokazać walkę z typowo telewizyjnej perspektywy. 
Film można zobaczyć i nawet specjalnie się on nie dłuży, jednak Ameryki nie odkrywa, a wielokrotnie odgrzewane kotlety niezaprzeczalnie tracą swój smak. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz