poniedziałek, 7 września 2015

Gąszcz wysublimowanego erotyzmu

Nagi instynkt (Basic Instinct)
USA 1992
reż. Paul Verhoeven
gatunek: thriller

Po prawie ćwierć wieku od swojej premiery udało mi się właśnie obejrzeć film, który od ponad dekady bardzo chciałem zobaczyć, jednak miałem dość skomplikowane dojście do niego. Z oczywistych przyczyn nie mogłem udać się na premierę kinową (dwulatki nie chodzą do kina, a szczególnie nie na thrillery erotyczne) później zaś, gdy już leciał w telewizji rodzice ze względu na dość mocne sceny nie pozwalali mi obejrzeć go na małym ekranie (to minus dorastania w niepatologicznej rodzinie), w ostatnich latach zaś nie mogłem jakoś na niego trafić w sprzyjających porach. No ale wreszcie doczekałem się i mogłem zmierzyć ze swymi oczekiwaniami względem tej produkcji. 


Podstarzały rockman zostaje brutalnie zamordowany w czasie igraszek łóżkowych. Detektywi, z mającym za sobą traumatyczne przeżycia Nickiem Curranem (Michael Douglas) docierają do jego obecnej kochanki, ekscentrycznej pisarki - milionerki Catherine (Sharon Stone). Policjanci szybko odkrywają, że osoby związane z kobietą mają w zwyczaju umierać w dziwnych okolicznościach, a co ciekawe sama pisarka opisuje w swych książkach zgony swych bohaterów w bardzo podobnych okolicznościach, co zejścia bliskich jej osób. Nick odkrywa też powiązanie Catherine z pracującą w policji psycholog, a prywatnie swą kochanką, Beth (Jeanne Tripplehorn). Podejmuje swoistą grę z Catherine, która wyraźnie nie podoba się mieszkającej z milionerką seksowną Roxy (Leilani Sarelle).


Film łączy w sobie zawiłą, choć nie zawsze logiczną intrygę ze świetnym aktorstwem głównych postaci,gigantycznym, gęstym klimatem oraz mocno zaakcentowanym w wielu miejscach erotyzmem wylewającym się z ekranu. Do tego wszystko to jest zobrazowane w pięknych pejzażach okolic San Francisco początku lat 90. Połączenie wyśmienite. 
Wydaje mi się, że nigdy wcześniej, ani nigdy później nie widziałem tak dobrego Michaela Douglasa oraz Sharon Stone, która swoją rolą zrobiła ten film. Choćby kultowa już scena przesłuchania, w której kilku policjantów staje naprzeciw samotnej bohaterce. Na skutek jej zachowania jednak dochodzi do odwrócenia sytuacji, panowie zaczynają się pocić, są zdenerwowani, to nie oni przesłuchują ją, a ona ich. Wyśmienite aktorstwo i równie dobra praca kamery. Jedna z najlepszych scen w historii kina, bezsprzecznie. Do tego mamy masę dyskretnego oraz czasem otwartego erotyzmu, który potrafi zadziałać na człowieka. A wszystko to za sprawą trzech bardzo dobrze predysponowanych do swych ról aktorek, chociaż oczywiście na pierwszy plan wchodzi Sharon Stone. Jakbym miał się czegoś czepiać to może jednak nie do końca przekonującego wątku kryminalnego, w którym widać braki, jednak nie psuje do oceny ogólnej całości. Jeśli nie widziało się wcześniej tego filmu,a  pewnie wiele osób nie miało okazji to jest to niewątpliwie must watch. Polecam! 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz