USA, Tajlandia 2016
reż. Rich Ragsdale
gatunek: horror
Horror filmowy to specyficzny gatunek. Chyba w jego wypadku jest największa procentowa szansa na zobaczenie beznadziejnej produkcji. Oczywiście czasem zdarza się wyjątek jednak przeważnie oglądając horror trzeba spodziewać się czegoś słabego. I tak też jest tym razem.
Julie (Scout Taylor-Compton) i Jim (James Landry Hébert) wybierają się na wakacje marzeń do Tajlandii. Tam poznają angielskich turystów, za których sprawą Julie zostaje nawiedzona przez złowrogiego ducha. Jim wraz z pomocą tubylca Gogo (Michael S. New) próbuje zwalczyć opętanie swojej dziewczyny...
Nie ma co ukrywać, to jest zły film. Opiera się na tym samym formacie co dziesiątki równie złych filmów grozy. Tematyka jest oklepana bardziej niż sekretarka Harvey'a Wildsteina. Niestety sytuacji nie poprawia zatrudnienie kiepskiego reżysera i równie słabych aktorów. Jedyne co wyróżnia ten film od całego mrowia mu podobnych produktów to umiejscowienie go w Tajlandii. Plusem tego zabiegu jest choć skromne poznanie tego państwa ze szczególnym uwzględnieniem Bangkoku i pokazanie obyczajowości zamieszkujących go ludzi (oczywiście wielkość przekazanej wiedzy o tym kraju jest dostosowane do amerykańskich odbiorców niskobudżetowego horroru klasy B). Także jeśli nie jest się fanem słabych filmów czy horrorów klasy B nie warto tracić czasu na tę produkcję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz