poniedziałek, 20 listopada 2017

Koniec Króla Słońce

Śmierć Ludwika XIV (La mort de Louis XIV)
Francja, Hiszpania, Portugalia 2016
reż. Albert Serra
gatunek: biograficzny, dramat
zdjęcia: Jonathan Ricquebourg
muzyka: Marc Verdaguer

Postać Ludwika XIV jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych dzisiaj osób zasiadających na francuski tronie. Oprócz może znanego z m.in. wojen krzyżowych Filipa Pięknego oraz ostatniego króla Francji, ściętego po rewolucji imiennika bohatera opisywanego filmu i może także nieudolnego króla Polski Henryka Walezego. Ludwika XIV historia zapamiętała jako silnego i pełnego życia władcę absolutnego. Film portugalskiego reżysera jednak pokazuje tego człowieka w całkiem innym świetle. 


Wiekowy król Francji Ludwik XIV (Jean-Pierre Léaud) zaniemaga na zdrowiu. Przetransportowany przez służbę do swej komnaty zalega w łóżku, nad którym o zdrowiu króla i ewentualnych sposobach jego ratowania rozmyślają przeróżni eksperci. 


Nie jest to film dla wszystkich. W sumie raczej zainteresuje tylko nielicznych. Całość akcji (ponad sto minut) rozgrywa się w pokoju sypialnym króla, gdzie obserwujemy jego łoże śmierci i debaty nad tym łożem toczone. Normalnie rozumianej akcji filmowej w tym filmie praktycznie nie ma, są za to długie kadry, w których oglądamy samotność króla i jego pogłębiające się cierpienie oraz przysłuchujemy się rozmowom lekarzy, doradców i szarlatanów, którzy przybywają ocenić stan zdrowia monarchy. To jak Serra ukazuje półboskiego wręcz króla trzeba uznać za plus całości. Tutaj Ludwik jest przedstawiony bardzo po ludzku, widzimy w jego odmawiającym posłuszeństwa ciele zwykłego człowieka, a nie bezwzględnego władcę, jaki jawi się w podręcznikach do historii. I ten bezwiednie leżący w łożu Ludwik nie jest tu już najbardziej wpływowym człowiekiem swych czasów, a słabym śmiertelnikiem, który nieubłaganie zbliża się do wydania ostatniego tchnienia. Śmierć jest bardzo demokratyczna, i jednakowo upomina się o bogatych i biednych więc normalne ukazanie cierpień starego króla jest tutaj jak najbardziej na miejscu. 
Mimo wolnego tempa i bardzo skromnego umiejscowienia należą się brawa za kostiumy, grę aktorską i dobrą pracę kamery (naprawdę ciężko jest nakręcić film toczący się niemal w całości w jednym pomieszczeniu, tutaj się to udało na tyle, na ile mogło się udać). Także historia ostatnich dni króla, a właściwie uniwersalna historia umierania jest warta obejrzenia - nie jest to rzecz z gatunku tych przyjemnych, jednak nieuchronnych, a Serra dobrze przedstawia ostatni etap życia na przykładzie postaci historycznej. Dla ludzi szukających w kinie czegoś innego niż rozrywki - jak najbardziej. Do refleksji.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz