USA 2007
reż. Judd Apatow
gatunek: komedia romantyczna (wg dystrybutora), komedia głupia (wg mnie)
zdjęcia: Eric Alan Edwards
muzyka: Loudon Wainwright III
Kiedy widzicie ze zwiastuna filmu, lub z jego plakatu gębę Setha Rogena chyba już wiecie z jakiego typu produkcją będziecie mieli do czynienia i przed seansem spokojnie możecie zostawić swoje szare komórki, gdyż nie będą one potrzebne podczas oglądania. Jednak jest kilka dni w roku, kiedy taki seans przydaje się w życiu. Sam uznałem, że to idealny film o miłości, w sam raz na Walentynki.
Alison (Katherine Heigl) jest dziennikarką, która na imprezie poznaje niejakiego Bena (Seth Rogen), z którym uprawia przypadkowy seks. Przypomina sobie o tej znajomości, w chwili, w której okazuje się, że jest w ciąży. Zanim zdecyduje się na samotne macierzyństwo postanawia spróbować poznać Bena. Facet okazuje się mocno zdziecinniały i infantylny...
Znany z takich hitów, jak 40-letni prawiczek reżyser Judd Apatow nakręcił tym razem standardową amerykańską głupią komedię, w której na piedestale są żarty kręcące się wokół pierdzenia, organów płciowych i palenia zioła/zażywania narkotyków. Dodając do tego Setha Rogena, czyli twarz gatunku w XXI wieku dostajemy kompletnego przedstawiciela tego gatunku.
Sądzę, że popyt rodzi podaż więc tego typu filmy muszą się komuś podobać i ktoś zarabia potężne pieniądze kopiując głupie pomysły tworząc kolejne kalki głupich, płytkich filmów, które drenować będą w dalszym ciągu zarówno portfele co niektórych, jak i ogólny poziom kina światowego.
Generalnie jak na podgatunek głupich komedii tą da się oglądać i nawet można ocenić ją pozytywnie (ja na przykład wystawiłem 4/10 na Filmwebie) jednak jako widz wolałbym, by tego typu produkcji powstawałoby jak najmniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz