Polska 2018
reż. Bartłomiej Ignaciuk
gatunek: komedia romantyczna
zdjęcia: Jan Holoubek
muzyka: Paweł Lucewicz
Nie lubię komedii romantycznych. Chyba już o tym pisałem? Zapewne przy każdym filmie, który definiuje siebie jako komedia romantyczna zaczynam do tego, że jestem do tego gatunku skrajnie uprzedzony (jak na przykład do romansów czy musicali). A jeśli jeszcze przychodzi mi się zmierzyć z polską komedią romantyczną, to już dopiero problem. Jednak po sprawdzeniu, że w tej nie ma ani Adamczyka, ani Karolaka zdecydowałem, że można spróbować.
Klara (Aleksandra Domańska) jest ambitną pracownicą Urzędu Skarbowego znaną z nieustępliwości. Trafia jej się sprawa niejakiego Mariana (Grzegorz Damięcki), który posiada spore sumy z nieopodatkowanej działalności. Kiedy Klara próbuje dowiedzieć się skąd pochodzą zdobyte przez niego pieniądze Marian przyznaje się do bycia męską prostytutką. Kobieta postanawia przyjrzeć się dokładniej jego życiu...
Czego jak czego, ale w komedii romantycznej, przeważnie ugrzecznionej, często konserwatywnej nie spodziewałem się wątków prostytucji. Nie mówiąc już o prostytucji męskiej, o której generalnie w naszym rodzimym kinie zbytnio się nie mówi, ani się jej nie pokazuje. Tutaj też oczywiście nie ma co liczyć na żadne momenty,a i samo jawnogrzeszenie jest tylko przykrywką pod inną działalność ale tematyczne ziarno zostało zasiane w narodzie.
Film nieznanego mi wcześniej z niczego Ignaciuka ogląda się ku memu zdziwieniu naprawę mocno przyjemnie i nawet typowe dla gatunku schematy nawet jeśli występują to nie są aż tak kłujące w oczy. Dzieje się to między innymi dlatego, że sam scenariusz jest całkiem sprawny i miejscami wymykający się przyjętym ogólnie standardom (oczywiście wszystko balansujące jednak na pograniczu gatunkowej konwencji. Dobrą rolę robią tu także aktorzy. Szczególnie widać chemię między Domańską i Damięckim, których z chęcią zobaczę w kolejnych filmowych produkcjach, bo to jednak aktorzy wciąż nie oklepani w naszym filmowym światku. Warto także podkreślić silne role drugoplanowe np. Michała Czerneckiego czy Zbigniewa Zamachowskiego. Generalnie aktorsko jest naprawę okej.
Wiadomo, że nie jest to dzieło ponadczasowe, które przejdzie do klasyki naszego kina, czy choćby gatunku. Nikt za 30-40 lat nie będzie serwował corocznie tej produkcji w telewizji przyszłości (o ile będzie jeszcze telewizja lub ogólnie cywilizacja), jednak jeśli nie ma się pomysłu na wieczorny seans to warto dać szansę temu filmowi. Swoje założenia i cele spełnia idealnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz