USA, Niemcy 2014
reż. Anton Corbijn
gatunek: thriller
zdjęcia: Benoît Delhomme
muzyka: Herbert Grönemeyer
11 września świat to data, w której zmienił się świat. To dzień graniczny, od którego wszystkie państwa Zachodu stały się wyjątkowo wyczulone na takie sprawy, jak terroryzm czy bezpieczeństwo.
Już prawie 15 lat kosztem walki o zapewnienie tegoż bezpieczeństwa rządy wielu krajów ograniczają wolność obywateli, jak i usilnie tropią działalność ludzi, którzy mogą być choć trochę podejrzani o związki z globalnym terroryzmem. I o tym mniej więcej jest ten film.
Do Hamburga przybywa wyczerpany Czeczen Issa (Grigoriy Dobrygin), który trafia do domu pewnej tureckiej rodziny. Jego celem jest znalezienie pewnego bankiera (świetny Willem Dafoe) w celu zdeponowania pokaźnej sumy pieniędzy. Pomoc Issie oferuje młoda prawniczka działająca dla organizacji pozarządowej, Annabel (Rachel McAdams). Każdy krok Issy śledzą rywalizujące ze sobą agencje wywiadowcze pod wodzą Bachmanna (w swej ostatniej roli Philip Seymour Hoffman), Mohra (Rainer Bock) oraz Amerykanie pod wodzą Marthy Sullivan (znana jako Claire z House of Cards Robin Wright). Rozpoczyna się wyścig z czasem...
Produkcja Corbijna nie jest takim filmem o szpiegach i tajnych agentach, jaki oferują nam filmy pod egidą agenta 007. W filmie tego reżysera inspirowanym książką Johna Le Carrego zarówno wszelkie pościgi i strzelaniny ustępują miejsca długim obserwacjom i przesłuchaniom. Zamiast akcji mamy tutaj wyczekiwanie, długie rozmowy, w których będziemy mogli bardziej poznać profile psychologiczne bohaterów.
W produkcji nie pada żaden strzał z jakiejkolwiek broni, czego raczej nie uświadczymy w przygodach Jamesa Bonda. Ale każdy ma inny pomysł na budowanie napięcia i relatywizm nie pozwala wskazać, który z tych pomysłów w istocie jest lepszy.
Gra aktorska to moim zdaniem najlepszy punkt filmu. Zarówno Dobrygin grający wycofanego Issę Karpowa, jak i Phillip Seymour Hoffman to postaci tak autentyczne, że czasem ciężko uwierzyć, że to tylko zatrudnieni na potrzeby produkcji aktorzy. Dlatego tak bardzo szkoda przedwczesnej śmierci tego drugiego. Nie ustępują im znany m.in. z kilku produkcji kontrowersyjnego Larsa von Triera Willem Dafoe, którego Tommy Brue to jedna z lepszych postaci drugoplanowych ostatnich lat. Dobrze wypadała też grająca Annabel McAdams oraz Robin Wright. Naprawdę każdy aktor, nawet trzecioplanowy daje z siebie wszystko.
Mimo, że akcja nie płynie zbyt szybko, a raczej snuje się w tempie mocno żółwim dwie godziny filmu przechodzą widzowi stosunkowo szybko. Magnes w postaci poznania końcowych losów Issy jest dla oglądającego wystarczający, by nie wyłączyć filmu aż do samych napisów końcowych, a pytania o wolność jednostki, jakie stawia produkcja są w obecnych czasach bardzo aktualnym tematem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz