Włochy 2013
reż. Giuseppe Tornatore
gatunek: melodramat
Najnowszy film twórcy opisywanego jakiś czas temu filmu z Monicą Bellucci Malena bliski jest stylistycznie innemu włoskiemu filmowi z ostatnich lat, wyreżyserowanego przez Pabla Sorrentino, to jest do Wielkiego piękna. I chociaż fabularnie jest tutaj jednak zupełnie inna historia to można się dopatrzyć w najpopularniejszych włoskich produkcjach ostatnich lat pewnych zbieżności.
Niedostępny, stroniący od ludzi właściciel renomowanego domu aukcyjnego Virgil Oldman (Geoffrey Rush) żyje własnym, samotnym życiem, które poświęca tylko sztuce. Nie licząc znajomego będącego też jego partnerem biznesowym pomagającym mu zebrać imponującą kolekcję dzieł, Billy'ego (Donald Sutherland) nie posiada większych kontaktów towarzyskich. Pewnego razu dodzwania się do niego tajemnicza kobieta, Claire (Sylvia Hoeks), która chce sprzedać wartościowe antyki pozostawione jej po zmarłych rodzicach. Zaintrygowany dziwną kobietą i jej specyficzną przypadłością Virgil opowiada o niej współpracownikowi, Robertowi (Jim Sturgess).
Produkcja Tornatore jest filmem włoskim jednak zagranym po angielsku z użyciem anglojęzycznych aktorów. Mieliśmy przykłady innych filmów tego typu, jak na przykład hiszpański film anglojęzyczny Mechanik Brada Andersona z Christianem Bale'm w roli tytułowej. Trochę to dziwne ale tak już we współczesnym kinie to wygląda.
Ciężko określić miejsce akcji filmu, gdyż z jednej strony obserwujemy plenery iście włoskie, jednak aktorzy noszą anglojęzyczne nazwiska, używają angielskich słów oraz posiadają brytyjskie paszporty.
Sam film to festiwal jednego aktora - Virgil Geoffreya Rusha jest osobą z krwi i kości. Rola została zagrana tak dobrze, że widz czasem zapomina, że to tylko jego praca na planie filmowym. Postać ta początkowo może odpychać, jako zadufany w sobie mizantrop stroniący od ludzi wykorzystując ich przedmiotowo, noszącym rękawiczki, by nie musieć stykać się własnoręcznie z innymi. Widzimy późniejszą jego przemianę pod wpływem nowopoznanej Claire, zagranej przez Hoeks w taki sposób, że nie ustępuje zbytnio swemu utalentowanemu partnerowi z planu filmowego.
Fabuła jest do pewnego momentu bardzo absorbująca i trzymająca w pewnym napięciu, jednak po pewnym czasie staje się lekko naiwna i przewidywalna, jednak film mimo to ogląda się dobrze. Lepiej dla niego byłoby według mnie, gdyby ze 130 minut wyciąć z kwadrans, który jest niepotrzebny aby usunąć pewne dłużyzny i powtórzenia, które wkradają się do seansu.
Ogólnie mamy do czynienia z dobrą europejską produkcją, która jest świetną przeciwwagą do hollywoodzkich blockbusterów. Warto zobaczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz