piątek, 19 czerwca 2015

Serce nie sługa

Bogowie
Polska 2014
reż. Łukasz Palkowski
gatunek: biograficzny 

W Polsce krytykuje się wszystko i wszystkich. Czasem słusznie, czasem nie. Polskie kino od lat wpisuje się w tę falę krytyki. Poziom naszych filmów ostatnich dekad jest jaki jest, a więc krytyka ta była przeważnie słuszna, gdyż wyłączając kilka perełek mieliśmy do czynienia przeważnie ze szrotem na dużą skalę. W ostatnim czasie jednak zaczyna się dziać coraz lepiej. Dostaliśmy choćby ocenianą różnie, ale jednak oscarową Idę, bardzo dobrą ekranizację Ziarna prawdy, wraca też autorskie kino gatunkowe, czego reprezentantem może być solidny Jeziorak . Okres prosperity odbywa się przy zmianie pokoleniowej wśród reżyserów, teraz do głosu dochodzą przedstawiciele tego przejściowego pokolenia, jak Paweł Pawlikowski czy Wojciech Smarzowski, jednak coraz więcej do powiedzenia mają młodzi reżyserzy, jednak coraz częściej do głosu dochodzą młodsi reżyserzy urodzeni już po 1970 roku. I oni potrafią robić dobre filmy. Czego przykładem może być Łukasz Palkowski, rocznik '76.


Nad fabułą nie ma co się długo rozwodzić bo chyba cała historia jest ludziom na poziomie, jacy odwiedzają to miejsce powszechnie znana. Cofamy się kilkadziesiąt lat wstecz, gdzie lekarze jeszcze leczyli ludzi, a nie zajmowali się świadczeniem usług dla NFZ. Film przedstawia kilka lat z życia profesora Zbigniewa Religi (Tomasz Kot), który to obejmuje klinikę kardiochirurgiczną w Zabrzu. Kompletuje on kadrę młodych i zdolnych lekarzy. Wraz z Marianem Zembalą (Piotr Głowacki) i Andrzejem Bochenkiem (Szymon Piotr Warszawski) podejmują się zadania, jakim jest wykonanie pierwszego udanego przeszczepu serca.


Tematyka filmu jest nie jest najłatwiejsza. Światek lekarzy, a zwłaszcza chirurgów rządzi się swoimi prawami, a pewne zachowania czy slang może być nieprzyswajalny dla masowego odbiorcy. Jednak reżyserowi udało się z tego trudnego tematu wyciągnąć wystarczająco dużo i przedstawić to w odpowiedniej wersji tak, by zrobić naprawdę poprawny, dobry film biograficzny w zachodnim stylu. Historia tych kilku lat w trudnym okresie połowy lat 80. ubiegłego wieku została pokazana w bardzo realnym, uczciwym i dobrym do oglądania stylu. Bez zbędnego upiększania ale też bez demonizowania pewnych spraw. Kostiumy i charakterystyka postaci zostały wykonane bardzo dobrze, tak samo inne rekwizyty pasujące do nie tak dawnej lecz jednak odległej epoki. Gra aktorska wśród odgrywających główne role jest bez zarzutu. Religa Tomasza Kota jest człowiekiem z krwi i kości. Nie znałem oczywiście samego profesora, co najwyżej z wypowiedzi telewizyjnych ale myślę, że przy masie konsultantów twórcy przenieśli go na ekran niemal w skali 1:1. Kot wygenerował tu obraz człowieka pewnego pasji i niezłomnego dążenia do celu, posiadającego jednak swoje przywary, takie jak nałogi alkoholowy i tytoniowy, skłonność do pewnej agresji czy nadużywania wulgaryzmów. Aż dziw bierze, że Kot przeplata dobre role z rolami słabszymi, a czasem po prostu złym doborem filmów (jak choćby wybór kasowego, lecz mało ambitnego Disco Polo, gdzie spotkał się w sumie ze znajomym z planu opisywanego właśnie filmu Piotrem Głowackim). Trochę rozczarował mnie repertuar muzyczny. Same hity zagraniczne to według mnie niezbyt dobry pomysł. Mały to było dobrych polskich zespołów w latach osiemdziesiątych? Mamy w filmie kilka przestojów, pewne luki fabularne czy szarpaną akcję, za co trzeba trochę odjąć, jednak jest to jeden z niewielu dobrych filmów biograficznych, jakie w ostatnich dekadach wydał polski przemysł filmowy. Wałęsę Wajdy wciąga nosem. Oby więcej w Polsce takich filmów! Może niekoniecznie biograficznych, a raczej gatunkowych. Zdolni reżyserzy są, a więc do dzieła. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz