czwartek, 26 lutego 2015

Stadium szaleństwa

Głosy (The Voices)
USA, Niemcy 2014
reż. Marjane Satrapi
gatunek: thriller, czarna komedia
zdjęcia: Maxime Alexandre
muzyka: Olivier Bernet

Temat szaleństwa i psychopatii jest od dawna chętnie używany przez filmowców. Pierwszym, klasycznym filmem pokazującym popadanie w obłęd był jeden z najbardziej znanych obrazów Alfreda Hitchcocka - znana chyba wszystkim przynajmniej ze słyszenia Psychoza. W 1960 roku ten wybitny angielski reżyser pokazał żywot niejakiego Normana przy okazji dając kinu jedną z najbardziej zapadających w pamięć scen zbrodni. Każdy kto oglądał film na pewno pamięta morderstwo pod prysznicem. Innymi filmami dokumentującymi różne fazy szaleństwa były Lśnienie Stanleya Kubricka na podstawie książki Stephena Kinga z fantastyczną rolą demonicznego Jacka Nicholsona, a także wcześniejszy Wstręt dobrze nam znanego Romana Polańskiego (chociaż w jego twórczości wiele jest odniesień do rozmaitego obłędu, wystarczy przypomnieć też choćby Lokatora). Opisywany właśnie film raczej nie dorówna do wspomnianych wcześniej i nie będzie się o nim dyskutować po wielu latach, jednak też ma w sobie wiele elementów.


Poznajemy historię Jerry'ego (Ryan Reynolds). Cierpiący na schizofrenię mężczyzna zaczyna pracę w firmie produkującej armaturę łazienkową. Życie dzieli między pracą, wizytami u psychoterapeutki oraz pobyty w domu, w którym rozmawia ze swym psem i kotem (głosy podkłada im również Ryan Reynolds, szczególnie dobrze wyszedł mu kot). Na spotkaniu w sprawie organizacji firmowego grilla Jerry poznaje piękną Angielkę Fionę (Gemma Arterton). Kobieta wpada mu w oko jednak próby wyjścia na randkę spełzają na niczym. Jednak zbieg okoliczności sprawia, że Fiona w końcu trafia do jego auta i godzi się na wspólny wypad. Niestety w trakcie podróży Jerry przypadkowo zabija dziewczynę. Wracając do domu konsultuje się ze zwierzakami, co należy zrobić w tej sprawie. Dobroduszny pies nakazuje mu zgłosić się na policję, jednak Jerry słucha rady demonicznego kota, który podpowiada mu pozbycie się ciała ofiary. Jerry przywozi zwłoki do swojego mieszczącego się w opuszczonej kręgielni mieszkania i ćwiartuje je rozmaitymi narzędziami. Wszystko co zostało z Fiony upycha do pudeł, a głowę ukrywa w lodówce. Po pewnym czasie głowa Fiony domaga się od niego kolejnego zabójstwa...


Jak łatwo się domyślić pies jest dobrą stroną umysłu Jerry'ego, natomiast kot to ucieleśnienie najmroczniejszych zakątków jego duszy. Mężczyzna, który stara się być miły i dobroduszny dla ludzi szybko jednak zaczyna znajdować się pod wpływem swej złej strony. Jerry słyszy tytułowe głosy dopiero wtedy, gdy odstawi leki, które przepisuje mu jego lekarka. Mamy tu wtedy świetnie pokazany kontrast świata, jaki widzi główny bohater. Nie poddając się medykamentom Jerry widzi świat wesoły i pełen barw. Może rozmawiać z energicznymi zwierzętami, a wszystko jawi się jako piękne i wspaniałe. Jednak gdy zażyje leki wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Prawdziwy obraz świata, w którym żyje Jerry jest depresyjny. Ładny dom zmienia się w rozpadającą się ruderę, pełne życia zwierzaki tak naprawdę okazują się zmizerniałymi i ledwie żywymi istotami, a rozgadana głowa Fiony zmienia się w zakrwawiony i cuchnący kawałek martwego ciała. Jerry wybierając między światami wybiera ten kolorowy i wesoły zapadając się w swym szaleństwie. 
Nie każdy aspekt filmu jest zrealizowany dobrze, jednak całość trzyma się pewnego poziomu i poniżej pewnego stopnia nie schodzi. Chociaż ostatnie sceny są trochę naciągane to całość filmu ogląda się szybko i przyjemnie. Mamy tutaj pewien aspekt komediowy, jednak nie należy traktować tego jako tylko komedię. 
I warto oglądać cały film, choćby żeby zobaczyć ostatnią scenę. Polecam na długie zimowe wieczory. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz