piątek, 20 lutego 2015

Obejrzyj, sam sobie odpowiedz...

Czarne słońca
Polska 1992
reż. Jerzy Zalewski
gatunek: thriller, Sci-Fi
zdjęcia: Paweł Wendorff
muzyka: Kazik Staszewski

Od wielu lat słucham jeden z klasycznych utworów Kultu, jakim są Czarne słońca. W sumie wiedziałem od dość dawna, że piosenka ta została użyta w ścieżce dźwiękowej do filmu o tym samym tytule. Ale dopiero teraz udało mi się tą mocno zapomnianą produkcję obejrzeć. Czy dorównuje ona napisanej dla niej piosence Kazika?


Poznajemy tutaj wychodzącego z więzienia na mocy z amnestii Tadeusza Wilka (znany pewnie wielu z Rodziny zastępczej Tomasz Dedek). Mężczyzna ten jednak nie może sobie poradzić na wolności, kieruje się więc do pobliskiego posterunku policji, aby prosić o ponowne przyjęcie do zakładu penitencjarnego. Gdy komendant (Jan Frycz) odmawia prośbie Wilka, ten atakuje go krzesłem. Nie osiąga jednak celu i wychodzi z posterunku. Po pewnym czasie spotyka śpiewającą w podrzędnym lokalu Celinę (Ewa Dałkowska), którą przekonuje, że jest jej synem, o którym ona nie pamięta. Kobieta zabiera go do domu, w którym mieszka z mężem Leonem (Sławomir Orzechowski). 

Filmowe miasto wygląda mocno postapokaliptycznie. Pełno tu ciemności i mgły. Bohaterowie poruszają się po opustoszałych ulicach, a jedyne miejsce, gdzie można napotkać na ślady życia do niskiej klasy lokal ze striptizem. Wilk snuje się po pustym mieście niczym cień przeżywając jakieś wiadome tylko dla niego dylematy moralne. Od czasu do czasu spotykając awanturnika Jana (Cezary Pazura). Tadeusz twierdzi, że jest istotą przybyłą z kosmosu, mającą do wykonania pewne zadanie, a mianowicie odszukanie gangu fałszerzy ludzkich serc. Równie dobrze może być po prostu osobą chorą psychicznie. 
Fabuła toczy się wolno i bez większego sensu. Od przypadku do przypadku, od rozmowy do rozmowy. Dialogi w filmie to jednak zupełnie inny temat. Część z nich jest na tyle wysublimowana, dziwna i zakręcona, że chętnie spotkałbym się z ich autorem (ale na pewno nie sam na sam!). 
Przykładem niech będzie rozmowa Tadeusza z Leonem: 

-Mój ojciec powiesił się w więzieniu.
-Sytuacja jest taka, że to ja jestem Twoim ojcem. I dopóki ja jestem Twoim ojcem, Ty jesteś 
moim synem czy Ci się to podoba czy nie! A jak Ci się nie podoba to proszę bardzo możesz 
skończyć jak Twój ojciec !

albo Celiny ze striptizerką w lokalu: 

 - Pojawił się u mnie mężczyzna, który twierdzi, że jest moim synem, ale ja nie pamiętam żebym kiedykolwiek rodziła...
- Nie pamiętasz jak rodziłaś? A może cię nie bolało? Albo ten facet jest bezczelnym oszustem. A może jest chory psychicznie.
- Myślisz?... A może po prostu zapomniałam? Przecież można zapomnieć, tyle rzeczy się dzieje.
- Trzeba było się skrobać to byś nie miała takich problemów.

Wiele jest smaczków dialogowych, dla których warto obejrzeć ten film, który sam z siebie mimo tylko 75 minut trwania często atakuje widza nudą. Ale dla poznania skróconej historii życia Celiny warto się pomęczyć. 
Mamy do czynienia z produkcja dość inną niż wszystkie. Dla wielu będzie to zbyt ciężki film do obejrzenia, dla innych za nudny. Jednak ten przytłaczający klimat, dobre dialogi oraz muzyka Kultu sprawiają, że nie jest to zupełny gniot, a taki typowy średniak, który przy pewnej dawce dobrej woli można zobaczyć. 
A na zakończenie zostawiam teledysk do piosenki :)




2 komentarze:

  1. plus za piosenkę Kultu, dawno ich nie słuchałam. ale filmu na pewno nie obejrzę. 'wysublimowane' dialogi mnie nie przekonują i to zdecydowanie za mało, żebym się przekonała do 'Czarnego słońca'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest film ogólnie słaby i ciężko się go ogląda. Jak się go nie zobaczy, to nie ma wielkiej straty, jednak właśnie jak miałbym za co go pochwalić to za niektóre dialogi. Sam te 75 minut oglądałem na trzy razy, bo inaczej nie dałbym rady.

      Usuń