niedziela, 22 lutego 2015

Pretty Women w wersji homo

Eastern Boys
Francja 2013
reż. Robin Campillo
gatunek: dramat
zdjęcia: Jeanne Lapoirie
muzyka: Arnaud Rebotini

Opisywany właśnie film zyskał uznanie europejskich krytyków, co doskonale odzwierciedliły nagrody i nominacje na kilku dość prestiżowych festiwalach. Oprócz trzech nominacji do tegorocznych Cezarów (w kategoriach dla najlepszego filmu, najlepszego reżysera oraz najlepszy debiut aktorski) najnowszy film Camillo otrzymał prestiżową nagrodę podczas MFF w Wenecji zwyciężając w konkursie 'Horyzonty', a także, co ciekawe zwłaszcza dla polskiego widza obraz ten wygrał na Krakowskim Festiwalu Filmowym OFF Plus Camera. Wszystko to daje nam obraz typowego filmu festiwalowego, który może być ciężki i nieciekawy dla niedzielnego widza, jednak mimo to wart obejrzenia.


Początkowa scena ukazuje grupę młodych imigrantów z Europy Wschodniej szwędających się po jednym z paryskich dworców. Jednemu z chłopaków przygląda się uważnie samotny mężczyzna, Daniel (Olivier Rabourdin). Po pewnym czasie podchodzi do chłopaka przedstawiającego się jako Marek (Kirill Emelyanov) i zaprasza go do siebie następnego dnia na płatny seks homoseksualny. Jednak nazajutrz na umówione spotkanie zamiast Marka przychodzi nieletni członek bandy imigrantów z dworca, a zaraz za nim przybywa jeden po drugim niczym krasnoludy znane z Hobbita cała reszta młodych ludzi ze wschodu kontynentu. Pod dowództwem nadpobudliwego i agresywnego Szefa (Daniil Vorobyov) urządzają oni w domu bezradnego Daniela imprezę połączoną z rabunkiem. Następnego dnia w ogołoconym niemal z wszystkiego mieszkaniu zjawia się Marek, by za 50 euro oddać się Danielowi. Mężczyznę i chłopaka zaczyna łączyć coraz silniejsza relacja, która z czasem zacznie się zmieniać...


Film składa się z kilku ponumerowanych części. Każdy z poszczególnych segmentów ma trochę inny charakter. Mamy tutaj więc do czynienia z między innymi stylizacją na dokument w pierwszej części, aby następnie zobaczyć coś w rodzaju (homo)romansu czy nawet thrillera. Ten zabieg reżyserki ma na celu powiedzenie czegoś widzowi, ale nie wiem czego, więc nie będę się na ten temat rozpisywał. 
O wiele ciekawsze jest pokazanie scen seksu homoseksualnego między Danielem a Markiem, co biednemu widzowi dość naturalistycznie i z dokumentalnym oddaniem detali funduje Campillo. Czułem się dość nieswojo oglądając te sceny i całe szczęście, że scenarzysta uczynił z Daniela raczej krótkodystansowca, gdyż półgodzinnego maratonu w jego sypialni bym raczej nie wytrwał. Sceny hmm nazwijmy je odważne pojawiają się dla jednych stety lub niestety dla innych kilkukrotnie. I jakoś mało w nich romantyzmu. Jednak obraz pokazuje zmianę relacji między bohaterami z początkowego przedmiotowego taktowania jako zabawki homoerotycznej po relacje, o zgrozo ojcowsko - synowskie. Czego apogeum zresztą pojawi się w późniejszej części filmu. 
Film pokazuje też skale problemu nielegalnej imigracji do państw Europy Zachodniej. Po obejrzeniu tego filmu nabrałem jeszcze większego dystansu co do słuszności masowego przyjmowania do siebie ludzi z innych krajów. Obraz młodych imigrantów jaki zafundowali nam twórcy filmu jest mocno negatywny. I mimo, że pobudki do opuszczenia ojczyzny przez tych ludzi mogą być różne, nieraz słuszne to gwarantuję, że francuscy widzowie oglądając postawę młodych wschodnioeuropejczyków będą trzymali kciuki za natychmiastową deportację im podobnych z własnego kraju.
Otrzymaliśmy film dość toporny, bez większego natężenia akcji (nawet końcowe sceny przybliżające film do gatunku z pogranicza sensacji nie są jakoś specjalnie w nią bogate), który jest też bardzo skąpy dialogowo. Przez ponad dwie godziny trwania produkcji słów pada niewiele. Myślę, że wszystkie kwestie jakie znajdują się w filmie nie wystarczyłyby do zapełnienia nimi jednego odcinka Klanu. Reżyser bardziej stawia na budowanie emocji za sprawą mowy ciała, gestów, pokazując, że mowa niewerbalna pozwala się dogadać ludziom dwóch kultur, którzy nie zawsze są w stanie się porozumieć słownie.
Reasumując dostajemy film dość inny niż standardowo. Nie tylko ze względu na tematykę, ale też sposób narracji i pokazania fabuły. Pochwalić można też grę aktorską trójki głównych bohaterów, ze szczególnym uwzględnieniem Vorobyova grającego Szefa. Facet kradnie każą scenę, w której się pokazuje! 
Otrzymujemy film dość ciężki w odbiorze, o kontrowersyjnej tematyce i realizacji, która pewnie wiele osób bardzo szybko znięchęci. Nie jest to film zły, ale też nieszczególnie dobry. Jednak jeśli zaakceptuje się konwencję można bez bólu oglądać. Zawsze to co innego niż hollywoodzkie superprodukcje.









2 komentarze:

  1. jestem zaskoczona takim filmem u Ciebie na blogu, ale.. ląduje u mnie w kategorii 'do obejrzenia'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się oglądać filmy różnych gatunków i o różnej tematyce. Jakiś czas temu dajmy na to opisywałem 'Gerontofilię', która wpasowuje się w podobną tematykę.

      Usuń