USA 2011
reż. Jim Sheridan
gatunek: thriller
zdjęcia: Caleb Deschanel
muzyka: John Debney
Grający główną postać Daniel Craig po wskoczenie w garnitur James'a Bonda w szalenie popularnej serii o przygodach agenta 007 nie dał się zaszufladkować aktorsko i mogliśmy do oglądać w różnych odmiennych rolach. Po Casino Royale dał się poznać, jako bohater takich różnych produkcji, jak Opór, Zakochanym głupcu, Oporze, Kowbojach i obcych czy Dziewczynie z tatuażem. Jedną z pozostałych odmiennych ról przyniosła mu opisywana właśnie produkcja.
Craig gra tutaj Willa Atentona, którego poznajemy, gdy zostawia pracę w większym mieście i wraz z rodziną wprowadza się do nowego domu w mniejszej osadzie. Towarzyszą mu kochająca żona Libby (Rachel Weisz) oraz dwie córki w wieku już poniemowlęcym lecz wciąż dziecięcym. Małżeństwo odkrywa, że przed kilkoma laty w zamieszkiwanym przez nich domu doszło do strasznego morderstwa, w którym zamordowano całą rodzinę. O sprawie niechętnie opowiada im też sąsiadka Ann (Naomi Watts). W pewnym momencie w okolicach domostwa zaczynają się dziać dziwne rzeczy. W mniej więcej połowie filmu reżyser i scenarzysta fundują nam potężny twist fabularny, który zmienia percepcję widza o 180 stopni.
Owy zwrot fabularny dezorientuje dość mocno widza i zmusza go do szybkiego przekalkulowania faktów i zmusza do ponownego przemyślenia wszystkich wcześniejszych scen ukazanych w produkcji. Sam nie spodziewałem się czegoś takiego i musiałem trochę pomyśleć żeby zorientować się w sytuacji, w jakiej zostawili mnie scenarzyści.
Druga połowa filmu więc zmienia co nieco cały ciężar gatunkowy produkcji Sheridana oddalając ją od klasycznego thrillera i od tego czasu dzieło to dryfuje w strony metafizycznego horroru. Horroru, który odbywa się w zaburzonym mózgu człowieka.
Film jest dobrze zrealizowany, jednak brakuje mi tutaj scen napięcia, przy których rzeczywiście mógłbym nerwowo wyczekiwać na kolejny fragment produkcji. Jako thriller nie wzbudza więc tego charakterystycznego dreszczyku, a jak quasi horror nie przeraża. Wszystko ogląda się z pewnym zainteresowaniem i chęcią zobaczenia napisów końcowych, jednak czegoś mi tutaj brakuje. Solidne kino, które nie będzie zmarnowanym czasem, ale na pewno nie jest to filmowy must have.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz